wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

A SAMOLUBNYCH EGOISTÓW




Część radosna

I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

Pewnie, Najświętsza Maryjo Panno, nawet Ty nie przyjęłabyś niezwykłej Bożej propozycji (Łk 1,26-38), gdyby Twe serce było skażone egoizmem... Pewnie "stawiałabyś się" nawet wobec Pana Boga, chociażby "dla zasady", by się nie poczuć mniejszą niż On i podporządkowaną. A jeśli już... jeślibyś nawet raczyła przyjąć ją, to pewnie tylko dla splendoru, dla wywyższenia się ponad inne kobiety. "Są bowiem tacy ludzie, którzy nie chcą korzystać ani z łaski miłosierdzia, ani z czyjejś dobroci, gdyż twierdzą, że to ich poniża. Na wszystko pragną zapracować osobiście, nikomu niczego nie chcieliby zawdzięczać. Tak więc nikt nie ma odwagi aby zbliżyć się do nich, bo uważają, że nie mają obowiązku świadczyć komukolwiek jakiegoś dobrodziejstwa, gdyż z żadnych cudzych przysług sami nie korzystali" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka)... Ty jednak byłaś inna: skromna, pełna pokory i pełna bezgranicznej miłości do Boga. W Tobie nie było nic a nic z owej żałosnej przywary, bo w Tobie "ani pierworodnej ani uczynkowej winy skaza nie postała"...

Jakaż to straszna wada - egoizm. Nawet nie wada, ale grzech, który "wszystko zwraca ku sobie, ubóstwia własne ja, we wszystkim szuka siebie" (wg ks.Franciszka Grudnioka). Grzech, który stawia siebie na miejscu Pana Boga i nawet nie próbuje zrozumieć tego, że "jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wtedy wszystko inne jest na swoim miejscu" (św.Augustyn)... Bo "filarem egoizmu jest pycha; porównywanie z doskonałością. Pragnienie, by wszystko czynić jak najlepiej i w jak najkrótszym czasie. I nieustannie nadęte "Ja", spragnione ciągłego zadowolenia z rzeczy próżnych. Służba innym dla poklasku, sukcesu, uznania. Tworzenie zestawów swoich wad i cnót. Mówienie wiele o sobie i o swoich przeżyciach. Mała zdolność słuchania. Stawianie innych w sytuacji, aby być chwalonym. Pamiętliwość, grożenie, szantażowanie i mściwość. Uważanie się za kogoś wielkiego; łudzenie się, że również Bóg jest z nich zadowolony. Faryzeizm. Uważanie się za kogoś lepszego, czystszego i niezdolnego do popełnienia pewnych brzydkich czynów... Na tysiączne sposoby przywiązywanie do siebie innych. Udawanie człowieka skromnego. Podziały, urazy, niechęci. Lęk przed wyniesieniem innych i pyszna samowystarczalność" (o.Lomurno OCD). Oto najbardziej wyraziste symptomy egoizmu...

Proszę Cię więc, o Matko, wejrzyj na takich ludzi; na tych, co "żyją tylko dla siebie, by zadowolić miłość własną i dla zaspokojenia swoich nieposkromionych żądz. Na tych, co przede wszystkim szukają własnej wygody... co chcą, by inni żyli jedynie dla nich i aby poświęcali się dla ich korzyści, bo jeśli jest inaczej, to narzekają i zrzucają winę na swoich bliźnich"...

Ukaż im to ich samolubstwo, to ich szukanie siebie. Ukaż im "wszelkie przywiązania nieuporządkowane, niezgodne z tym, czego Bóg pragnie, pozbawione prostoty oraz Ducha Bożego. Dopomóż zrezygnować z chęci posiadania, z szukania siebie, ze wszystkiego, co nie pochodzi od Boga" (wg L.Rooney SND i R.Faricy SJ). I racz przekonać ich, że "człowiek żyjący jedynie dla siebie jest pozbawiony radości, a przede wszystkim jego życie jest pozbawione sensu, bo trzeba dawać, aby poczuć się szczęśliwym" (o.W.Stinissen OCD).

Matko, Ty wiesz, że "większość tych, co mają nieustanne problemy osobiste, "mają je" niewątpliwie z powodu egoizmu, gdyż myślą jedynie o sobie... Ty wiesz, jak czują się samotni... skarżą się... wszystko im dokucza, bo nie pojmują, że egoizm oddala ich od bliźnich, a przede wszystkim, co najgorsze, oddala ich od Boga" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera). Proszę więc, racz przekonać ich, że sami sobie winni są, iż "coraz dalej im od "ja" do "ty" i od "mojego" do "twojego"... i coraz częściej ich odruchami rządzi nie łaska, lecz natura, nie życzliwość, lecz niechęć, nie pragnienie dobra, lecz zła, które wydaje im się "dobrem" (wg ks.F.G.jw.). I spraw, aby ich "dusze, ze wszystkich sił, z wielkodusznością niezwłocznie rozpoczęły zwalczanie egoizmu... by jak najbardziej ograniczały wszystko, co schlebia im" (wg PJ do Małgorzaty Balhan), bo gdy zwracają swoje serca tylko ku samym sobie, to stają się bezużyteczni nie tylko dla swych bliźnich, ale również dla siebie.

Spraw, aby ten, którego Ci polecam w tej modlitwie, zrozumiał, że "kto kocha tylko siebie, ten żyje też tylko dla siebie. A kto żyje tylko dla siebie, ten ma tak wiele do czynienia z sobą i dla siebie, że już nie może znaleźć czasu i miejsca, aby żyć dla innych" (ks.bp Johanan Michael Sailer), a potem racz dopomóc mu "uwolnić się od największego wroga: od siebie samego, od nieustannego szukania siebie, swojej woli, swoich interesów, swego wygodnictwa, swego "świętego spokoju" (wg ks.S.Sznurkowskiego SSP); od swego nieszczęsnego "ja" - nie bacząc na jego protesty, bo "nieszczęśliwa jest ta dusza, która nie chce pozwolić abyś ją, Pani, prowadziła... która ustawicznie wytrąca się z Twych rąk... Taka dusza nie może być przez Ciebie użyta do spełnienia większego zadania. Taka dusza poza tym, że sama jest nieszczęśliwa, niezadowolona, krytykująca - unieszczęśliwia także swoje otoczenie" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego). A przede wszystkim niech pamięta, że "człowiek nie jest sam; żyje przez drugich i dla drugich" (bł.Jan Paweł II). Taka jest prawidłowość.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Nawiedzenie świętej Elżbiety

Gdybyś, Maryjo, była inna, gdyby cechował Cię egoizm, nigdy nie przyszłoby Ci do głowy aby się udać do Elżbiety - samotnie, poprzez góry, do odległej osady... A zresztą po co miałabyś wybrać się w taką drogę ? Żeby pomagać jej ? To Mnie - mówiłabyś - każdy winien pomagać. To ja zostałam wyróżniona przez samego Boga... Tyś jednak czuła się najlepiej w roli pokornej służebnicy: zarówno Pańskiej, jak i ludzkiej, bo rozumiałaś, że to "wszystko, co uczynimy jednemu z braci, chociażby najmniejszych, samemu Bogu czynimy" (wg Mt 25,40)... I dzisiaj wszyscy ci, dla których jesteś wzorem, od Ciebie "uczą się obcować z bliźnim w codziennym życiu, uczą się wzajemnej pomocy i poszanowania" (wg J.Urygi)...

Inaczej jest z egoistami... Człowiek w okowach egoizmu "zbyt dużo wymaga od innych. Ten drugi powinien być uprzejmy, podziwiać go, nosić na rękach, rozumieć go, skoczyć dla niego w ogień... Ten drugi powinien być zawsze zadowolony, wolny od jakichkolwiek słabości. Nie myśli o tym, ile jest dłużny jest drugiemu człowiekowi, czym powinien lub mógłby go obdarzyć. I biada, jeśli ktoś chciałby go skrytykować" (o.Phil Bosmans), bo "egoista nie pamięta wyrządzonego dobra i nie dziękuje, bo nie odczuwa wdzięczności" (wg o.Anselma Grüna)...

Bo egoista nie wie o tym, że "póki będzie przekonany, iż inni mają żyć w stałej od niego zależności; póki nie zdecyduje się, by zacząć służyć innym - żeby skryć się i zniknąć; dopóty jego stosunki z braćmi i z kolegami, z przyjaciółmi, będą nieustającym źródłem niesnasek, zgryźliwości, pychy... Tej nieodłącznej siostry egoizmu, która wcześniej czy później doprowadzi go do upokorzenia wobec środowiska, o ile nadal będzie się uważał za "wyższego". O ile nadal nie zrozumie, że jest jak marionetka: próżna i bez mózgu, poruszana nitkami sterowanymi przez szatana" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)...

Bo "egoizm to drzwi otwarte dla szatana. Szatan karmi egoizm i napełnia go. Osoba napełniona, nakarmiona egoizmem, każdego dnia jest coraz mniej zdolna, by przyjąć miłość Boga... A nawet wścieka się i złości się na Boga. Wykorzystuje wszelkie środki by zadowolić siebie, i to się staje jedynym kryterium jej życia" (o.Tomislav Vlasić OFM)... Tak więc "ten, kto jest bez uczucia, pełen złości i pełen pychy, łatwo się staje malarzem obrazu szatańskiego" (św.Kolumban).

A jeśli jednak chcieliby służyć komuś swoją osobą, to uchroń ich, Maryjo, od błędnego pojmowania służby jako takiej. Nie można bowiem swojej "egoistycznej interesowności przeżywać jako poświęcenia dla dobra wspólnego. Nie można nazwać ofiarą swojego wygodnego życia, zwłaszcza ofiarą dla Chrystusa, w dodatku, święcie wierząc w to" (wg o.Jacka Salija OP). "Nie można mówić, że idzie się za Chrystusem, jeśli ktoś kręci się jedynie wokół samego siebie" (św.J.E.jw.), bo to nie służba, lecz miłość własna czyli po prostu zwykły egoizm, jedna z najgorszych wad... Pomóż im pojąć to, że "służyć, to utracić jakąś część siebie; utracić, aby oddać ją innym, słowem, wyzbyć się czegoś, co do nas należy" (Pietro Squassabia). Na tym polega służba... I spraw, by to zrozumiał ten, którego Ci polecam...

Przekonaj go, że "szatan wie, iż człowiek powołany jest do tego, aby służyć... że jeśli nie zostanie sługą, to może tylko czynić zło, ponieważ wtedy w jego sercu nie ma miejsca na Miłość... że tylko jako słudzy możemy przyjąć Miłość" (P.S.jw.)... Powiedz mu też, że "inwestycja w dobro oraz troskę o innych, zawsze powraca do inwestora jako swoista dywidenda i każdy może mieć udziały w tym błogosławieństwie" (z "Modlitw serca"); że "służąc innym, człowiek ma okazję zademonstrować swoje talenty, swoją możność czynienia dobrze" (ks.bp Kazimierz Romaniuk). Niechaj więc "szybko zacznie spełniać dobre uczynki wobec bliźnich, bo w każdej chwili może mu zabraknąć na to czasu" (wg św.Jana Bosco).

O "Boże, od którego pochodzą święte pragnienia, prawe zamiary i dobre uczynki" (OFM), racz go "uwolnić od częstego obrażania się na otoczenie, od domagania się usług, od zaangażowania bliźnich wokół jego osoby. I zabij wreszcie to jego straszne "ja", które nie zauważa bliźnich, ich trosk i potrzeb, ich cierpień i nędzy, ich cnót, zasług i talentów, ich pracy i poświęcenia... Niech zacznie dostrzegać w nich Ciebie, który jesteś w każdym z nich i tam pragniesz być zauważony, uczczony, obsłużony, pocieszony... Racz zniszczyć jego ciasnotę, jego tępotę i znieczulicę", aby zrozumiał wreszcie, że "Bóg jest obecny, kiedy miłość pozwala tworzyć wspólnie z innymi i wszystko dźwigać razem" (br.Roger z Taizé).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Narodzenie Pana Jezusa

Gdyby król Herod nie był tak strasznym egoistą, na pewno ruszyłby z Mędrcami, niezwłocznie ku Betlejem (Mt 2,8 i 12). Na pewno wziąłby cenny podarek dla tej Dzieciny, która swym przyjściem przyniosła sławę jemu i jego królestwu. On jednak nie był zdolny do tego, gdyż był nie tylko egoistą lecz i egocentrykiem. "Człowiekiem, dla którego najwyższą wartością, o którą warto zabiegać, walczyć; dla której warto pracować - po prostu był on sam; jego osobista przyjemność i korzyść... Człowiekiem, który dla osiągnięcia osobistych przyjemności czy korzyści, gotów był wyrządzić krzywdę innym, nawet swym najbliższym" (wg ks.SAC)... I wyrządzał... Najpierw pozbawił życia kilkoro własnych dzieci, żonę i kilku innych członków swojej własnej rodziny, potem, "na wszelki wypadek" zarządził rzeź niewiniątek, aby nikt nie zagroził jego królewskiej władzy... Bo "egoista jest szalenie niebezpieczny tak dla swojego otoczenia jak również dla najbliższej wspólnoty domowej" (wg ks.SAC jw.). Ty, Boże, o tym wiesz...

Nieszczęsny człowiek... Nie pojmował, że pośród Twoich stworzeń, wszechmocny Boże nasz, działa jedna zasada: "dobre uczynki przynoszą dobro temu, kto spełnia je: wprowadzający pokój sami są napełniani pokojem, przyjaznych zawsze otaczają przyjaciele, a dawcy darów są obdarowywani" (wg "Modlitw serca"). Proszę więc pomóż to zrozumieć ludziom podobnym do Heroda, których trawi egoizm... Tym, którzy "oceniają ludzi, nie według rzeczywistej, wewnętrznej ich wartości, ale według korzyści i według przyjemności, jakie mogą osiągnąć obcując z tymi ludźmi, lub według zdarzeń, jakich mogą od nich oczekiwać" (ks.SAC jw.). Tym, którzy "dla uzyskania osobistych korzyści lub satysfakcji gotowi są poświęcić zdrowie oraz cześć innych ludzi" (PJ do Anny Dąmbskiej)...

To prawda, że wszystko, co robią jest ich własnym wyborem, bo Ty nie ograniczasz niczyjej wolnej woli, tyle że "w wolność człowieka wpisana jest tragiczna możliwość wyboru zła, bo Ty nikogo nie zmuszasz do życia miłością" (wg ks.J.Konarskiego). Proszę więc, Boże, zechciej przyjąć intencję tej modlitwy, za bliską mi osobę, która jest "samolubem myślącym tylko o sobie. Niezdolna do udziału w braterstwie, Twego Syna, która w swych bliźnich nie widzi nie braci, lecz szczeble własnej kariery" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)... Za tę "osobę, która kochając tylko siebie, popełni każdy grzech, wyrządzi innym każdą krzywdę, byleby tylko sama uniknęła cierpienia" (o.Thomas Merton OCR)...

"Spraw, by się nie lękała spojrzeć w swe wnętrze pełne pychy i szukania siebie. Niech trąd jej grzechów napełni Cię litością dla stworzenia, które tak często zapomina o Chrystusie, jedynym swoim Zbawicielu. Zechciej przeniknąć serce jej żalem Piotra, skruchą Magdaleny, miłością Jana, aby już nigdy nie uciekała spod krzyża, z którego płynie Krew zbawienia" (wg ks.Franciszka Grudnioka)... Przeciwnie, niech "ucieka, ale od samej siebie, bo gdziekolwiek by uciekła, gdziekolwiek by znalazła się, wszędzie spotka przeszkody i dozna niepokoju" (Mistrz Eckhart OP)... Pozwól jej odczuć, kiedy będzie "zwracała się ku swemu wnętrzu, jaka piękna bywa "służba" innym z wolą stałej gotowości" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera) - proszę Cię najpokorniej... Niech stara się, "aby to "ja", [które zdominowało ją] zaczęło ustępować miejsca w jej własnym wnętrzu" (wg ks.Kennetha J.Robertsa), bo "im mniej będzie myśleć o sobie, tym więcej Syn Twój, Jezus, będzie myślał o niej" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty)...

"Niech naśladuje Ciebie, Boże, który pragniesz, by wszyscy ludzie osiągnęli zbawienie, więc niech i ona także pragnie i niechaj modli się !" (wg 1Tm 7,1). "Modlitwa bowiem nigdy nikogo nie uczyniła egoistą; bo jeśli ktoś naprawdę się modli, nawet w miejscu ustronnym, na pustyni... to nosi w swoim sercu brzemię całego świata. I tak się dzieje zawsze, ponieważ Serce Twoje jest tak ukształtowane, że każda modlitwa bierze początek z Twego Serca" (wg ks.kard. Anastasia Ballestrero)... Niechaj się stanie błogosławieństwem dla siebie i dla innych, bo jeśli będzie całym sercem "prosić zawsze dla innych, to wtedy i jej będzie dane" (MB do Justyny Klotz) ponad oczekiwania... Niech wie, że "na tych wszystkich, którzy zapominają o sobie, za to myślą o innych, spływa pokój i radość Ducha Świętego, który jest Bogiem wiecznej miłości" (św.Arnold Janssen). Dlatego "jeśli chce żyć z pożytkiem dla siebie, to musi żyć dla innych" (Lucius Annaeus Seneka).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Ofiarowanie Pana Jezusa

Gdyby Symeon był egoistą, na pewno nie miałby oporów przed czynieniem wyrzutów nawet samemu Bogu, że długo musi "wyczekiwać pociechy Izraela" (Łk 2,25)... Na pewno też nie złożyłby hołdu małemu Dziecięciu; nie oddałby szacunku Jego ubogiej Matce. On jednak, widząc Dziecię, wzruszył się przeogromnie, szczęśliwy, że doczekał takiej niezwykłej łaski i błogosławił Boga, że ukazał mu zbawienie (Łk 2,28)... I gdyby prorokini Anna też była egoistką, na pewno nie służyłaby nawet Tobie, mój Boże (Łk 2,37)... Tymczasem "dzisiaj jest tak wielu męczenników, których ofiara jest bezpłodna. Tak wielu męczenników własnego egoizmu, ambicji, różnych żądz, którzy oddają swoje życie, lecz nie z miłości, nie dla innych, tylko dla własnej korzyści, a może i ze strachu albo ze słabości" (wg o.Marka Rojszyka OP)...

Niejeden z nich "poświęca się dla wielu drobnych spraw osobistych, tak bardzo przywiązany do swojego "ja", do swej własnej osoby, że tak naprawdę, to nie żyje ani dla Ciebie, Panie, ani dla innych ludzi, a jedynie dla siebie. [Proszę więc, pomóż im zrozumieć, że] skoro egoizm odsuwa ich od wspólnego dążenia do słusznego i godziwego dobrobytu ludzi; skoro stają się wyrachowani i nie przejmuje ich nędza materialna lub moralna bliźnich... skoro nie odczuwają świętego braterstwa z ludźmi, którzy przecież są ich braćmi i żyją na marginesie wielkiej rodziny chrześcijańskiej, są tylko nędznymi podrzutkami" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)...

Racz wytłumaczyć to, każdemu egoiście. Wielu bowiem "uważa, iż nie szkodzą nikomu, jeśli dbają o siebie i o własne potrzeby, przy czym potrzeby te wciąż rosną, bo ojcu kłamstwa o to chodzi, by przesłoniły im to wszystko, co nie jest im przydatne, przyjemne albo to, co nie zdobi ich we własnych oczach... by nigdy nie znaleźli czasu na służbę inną niż usługiwanie sobie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Tymczasem prawda taka jest, że każdy "człowiek jest tyle wart, ile drugiemu może pomóc" (Julian Aleksandrowicz), lecz oni o tym nie wiedzą...

O Boże, który "nie odrzucasz grzeszników, ale z niezgłębionego miłosierdzia swego otworzyłeś im skarb, z którego mogą czerpać z obfitości nie tylko usprawiedliwienie, lecz wszelką świętość, do jakiej dusza dojść może" - obdarz swoją łaską egoistę, który zasmuca serce moje... Racz go "uwolnić od silnego zabiegania o własne korzyści, o dobra materialne i duchowe; od nieszczęsnego egoizmu, który wszystko i wszystkich pragnie skupić wokół jego osoby, jego zasług, czy jego talentów" (wg ks.S.Sznurkowskiego SSP), by przestał patrzeć na swe potrzeby poprzez powiększające szkła, zaś na potrzeby innych przez szkła pomniejszające. By nie "odmawiał innym ludziom nie tylko pomocy pieniężnej, lecz i szacunku, uwagi, czasu lub podzielenia się z bliźnimi swoim szczególnym bogactwem jakim jest talent, wiedza zaradność, umiejętność działania" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... Proszę więc, "spraw, by wyszedł wreszcie z tego więzienia własnego "ja" na wolność dzieci Bożych rozradowanych dawaniem, rozradowanych dzieleniem się chlebem, czasem i sercem" (ks.Franciszek Grudniok), bo tej przemiany możesz w nim dokonać tylko Ty.

Niechaj zrozumie to, że "jeden z najgłębszych sekretów życia polega na tym, że tylko to wszystko, co robimy dla innych, jest tym, co naprawdę warto robić" (Lewis Carroll)... że "jeśli ktoś kocha Boga prawdziwie, dla Niego samego, to zarazem kocha wszystko, co należy do Boga i bierze udział w Jego dobroci" (MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy)...

Pomóż mu pojąć, że ten, "kto odsuwa się od ludzi wycofując się "w siebie", zostaje egoistą psychicznym. Boi się bólu, cierpienia, zawodów, przykrości, które zawsze nas spotykają w kontaktach z ludźmi, ale przestaje też mieć udział w ich radościach; staje się niepotrzebny. Skutkiem tego jest straszliwe poczucie wyobcowania, samotności, izolacji, a przecież sam zamknął sobie drogę przed ludźmi, którzy byli gotowi wesprzeć się na nim, prosić o radę, liczyć się z jego zdaniem, czerpać od niego siły i radość, dając mu szansę bycia potrzebnym, a zatem i szczęśliwym. Bo każdy z nas konieczny jest do rozwoju innych i musi o tym wiedzieć" (wg A.D. jw.)...

Jezu, Ty wiesz, że "nie ma większej miłości nad tę, kiedy ktoś życie daje za przyjaciół swoich" (J 15,13)... Ty, który "dałeś życie za niego i za każdego, kogo spotyka na swojej drodze, zechciej wejrzeć na jego serce zimne jak lód, twarde jak kamień, serce nieczułe i obojętne, i kochające tylko siebie... służące tylko sobie, tylko bożkowi własnego "ja"... Zmień jego chciwość na ofiarność, skąpstwo na wielkoduszność, ciasnotę na życzliwość... jego głupotę na mądrość serca oświeconego światłem Ducha Świętego", bo "człowiek tyle jest wart, ile jest warte jego serce" (bł.Jan Paweł II).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni

Gdybyś Ty, Jezu, jako człowiek, miał chociaż trochę egoizmu, nie chciałbyś być poddany swoim prostym rodzicom (Łk 2,51). Ty jednak w posłuszeństwie spędziłeś pod ich dachem aż trzy dziesiątki lat "czyniąc postępy w mądrości, w latach, w łasce u Boga i ludzi" (Łk 2,52)... Inaczej jest z egoistami, a zwłaszcza z "egocentrykami, którzy mają takie ogromne zapotrzebowanie na miłość, na to, by być kochanym, że ile by się im tej miłości nie okazywało, to oni wszystko wypaczą, odwrócą do góry nogami; przychylności zmarnują, nie umiejąc ich przyjąć, a jednocześnie będą wiecznie rozżaleni. [Mimo to, Panie, proszę Cię, racz wejrzeć na tych ludzi], bo jakże często taki stan jest dla nich samych przykrym ciężarem, niezawinioną konsekwencją trudnego ich dzieciństwa" (wg Marii Jurczyńskiej).

Racz ich "uwolnić od ciągłego myślenia o sobie, od pragnienia, by być zauważonym, docenionym, chwalonym, odwiedzanym, wyróżnianym" (wg ks.S.Sznurkowskiego SSP)... Od "ciągłych chęci, żeby wyraźnie na nich zwracano uwagę, i bardziej na nich niż na innych. [Racz ich przekonać, że] powinni kochać swych braci-ludzi do tego stopnia, żeby nawet ich wady - jeśli nie stanowią obrazy Boga - nie wydawały się im wadami, bo jeżeli kochają tylko cechy dobre, które widzą u innych i jeśli nie potrafią zrozumieć innych ludzi, usprawiedliwić, przebaczyć - to rzeczywiście są wielkimi egoistami. Niech zrozumieją, że jeśli są próżni, jeśli troszczą się tylko o własną wygodę, jeśli chcą, aby wszyscy ludzie, a nawet cały świat, kręcili się wokoło nich - wtedy nie mają prawa zwać się chrześcijanami ani uważać się za uczniów Twoich, Panie, któryś wyznaczył granicę swoich wymogów: oddawać swoją duszę za każdego człowieka, a nawet całe życie" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera).

Chryste, któryś powiedział: "Poza MNĄ, Moje biedne dzieci, pozostaje wam tylko wasze "ja"... WE MNIE jesteście, gdyż poza Mną wszystko niczym jest" (PJ do Małgorzaty Balhan) - proszę Cię, wejrzyj i na tego, który od dawna jest moją największą troską, bo "żyje sam dla siebie żerując na swych braciach okradając ich z miłości, przyjaźni, z ich umiejętności, wiedzy i starań. Zagarnia sobie to, co oni tworzyli w trudzie i zmaganiach przez wiele pokoleń, a z czego on teraz korzysta" (PJ do Anny Dąmbskiej). Niech wie, że "ostateczna decyzja wyboru nie siebie lecz Boga, jest spełnieniem się człowieka" (o.Mieczysław Albert Maria Krąpiec OP). "Niechaj więc stara się o dobro nie tylko wobec Boga, lecz także wobec ludzi" (Prz 3,4). Do Boga bowiem idzie się albo oddala właśnie przez drugiego człowieka. I niech pamięta o tym, że

"dla serc szlachetnych

najwyższą jest rozkoszą,

gdy bliźnim swoim radość

w niedoli przynoszą" (Adam Asnyk)...

Racz mu udzielić "pełnej wiary, mocnej nadziei i gorącej miłości ku Tobie, która by przekraczała jego miłość do siebie samego" (św.Tomasz More). Niechaj zrozumie, że "zwracając coraz mniej uwagi na siebie, przestanie mieć w końcu świadomość, że sam coś czyni. Wtedy stopniowo Bóg zacznie spełniać w nim i za niego wszystko, co ma do zrobienia i wtedy sprawność w miłości Boga stanie się jego drugą naturą oraz wyciśnie piętno Bożego podobieństwa na całym jego postępowaniu" (wg o.Thomasa Mertona OCR)...

"Jakkolwiek żaden człowiek nie może wyeliminować ze swego życia doczesnego wszelkiego zła, to jednak może sprowadzić je do takiego minimum, a przy tym całe dobro moralne swego wnętrza może się starać doprowadzić do takiego rozwoju, w którym się stanie ono prawdziwą świętością... Sprawa to trudna, lecz możliwa, co więcej: obowiązująca nas wszystkich bez wyjątku, a świętość, mimo swych usterek, jest obrazem dobroci i doskonałości Boga Stwórcy" (wg ks.bpa Jana Pietraszko)... Przekonaj go, że "jeśli rzuci ziarenko piasku do naczynia napełnionego po brzegi wodą, to trochę wody zeń wypłynie... Gdy rzuci drugie, znowu wyjdzie kilka kropli i w miarę jak naczynie będzie napełniać się piaskiem, to jednocześnie będzie opróżniało się z wody" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). "Podobne w miarę jak Ty będziesz wchodził do jego duszy, na pewno coraz mniej będzie zajmował się sobą". A wtedy stanie się Twoim "naczyniem wybranym".

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej