wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

POWSTRZYMANIE DALSZYCH KONSEKWENCJI MOICH GRZECHÓW




Część światła

I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie

Jezu, Ty wiesz, jak wielu ludzi głęboko "jest zadowolonych, kiedy myślą o sobie, że są doskonale nowocześni, a nowoczesność wydaje się znaczyć, iż jedynymi prawomocnymi ograniczeniami są te, które sami sobie nakładają. [Są bowiem przekonani, że] posiadają zdolność do zarządzania sobą sami i nie potrzeba im żadnej transcendencji, która by wykazywała, gdzie jest dobro, gdzie zło... Czego chce tutaj religia ze swoimi przykazaniami i księża ze swoimi zakazami ?" (wg Ojca Świętego Benedykta XVI) - pytają oburzeni. Bo ślepi są i bezrozumni... "Mają oczy, a nie widzą. Mają uszy, a nie słyszą" (Ps 115,5-6). Bo pyszni są i bardzo zadufani w sobie; bo "dopuszczają do tego, że szatan ich sobie podporządkował, nie zdając sobie sprawy, że nimi kieruje" (MB w Medjugorie 28.01.1987)... Ja też, o Panie, mimo iż byłem ochrzczony, tak jak Ty (Mt 3,13-15), bardzo długo do takich ludzi należałem...

I choć od wieków Bóg przez swych proroków wołał: "Słuchajcie głosu Mego i postępujcie według tego, co wam rozkazałem" (Jr 11,4) - ja "łamałem Boże przykazania, często lekceważyłam prawo moralne, okazując obojętność i lekceważenie... Ileż to razy byłem nieposłuszny wobec rozkazów Bożych, okazywałem się niewdzięczny za wszelkie dary Boże, odpychałem od siebie łaskę i miłość Boga" (wg św.Alfonsa Liguoriego).

Nie bacząc na to, że "przemądrzałość jest jednym z najbardziej godnych pogardy rodzajów głupoty" (Georg Christoph Lichtenberg), okazywałem nieposłuszeństwo wobec starszych, mądrzejszych i nauki Kościoła, a zwłaszcza wobec Ciebie, Panie i Boże mój !

"Nazywałem Cię Mistrzem, a nie słuchałem Cię !

Nazywałem Cię Wybawicielem, a pogardzałem Tobą !

Nazywałem Cię Światłem świata, a unikałem Cię !

Nazywałem Cię Drogą, a nie chodziłem po niej !

Nazywałem Cię Prawdą, a nie szukałem Cię !

Nazywałem Cię Życiem, a nie miłowałem Cię !

Nazywałem Cię Królem, a nie szedłem za Tobą !..."

Obłuda religijna przeżarła moje serce, lecz nie uświadamiałem sobie, że "grzech pojedynczego człowieka nie jest obojętny dla całego Kościoła, że każdy grzech ma oddźwięk społeczny i wpływa na całą wspólnotę" (o.Sławomir Homoncik MIC); że "grzesząc przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszymy przeciwko samemu Chrystusowi" (1Kor 8,12); że "negatywne świadectwo chrześcijan, którzy mówią o Bogu, a żyją wbrew Niemu, zaciemnia wizerunek Boży i szeroko otwiera drzwi do niedowiarstwa" (Ojciec Święty jw.). W ten sposób moje własne grzechy, mój przykład złego postępowania, prowokował dokoła przeróżne grzechy cudze; coraz liczniejsze grzechy, które szybko zwielokrotniały się w rodzinie, w otoczeniu... A dzisiaj, skutków ich nie dałoby się zliczyć...

I choć Najświętsza Matka Twoja mówiła: "Daję wszelkie łaski tym, którzy popełniają ciężkie grzechy, lecz oni się nie nawracają" (w Medjugorie 20.04.1983), ja tego nie słyszałem. A nawet gdybym słyszał to nie przejąłbym się tym, bo nie myślałem, że "z wszechmocy Bożej nie wolno żartować. Jeden jest tylko na to środek: zawczasu pogodzić się z Bogiem i szybko się odwrócić od wrogów Chrystusowych" (wg ks.Klemensa Gorzałki ZBM)... Wszystko to dawno już minęło, ale "choć czyny grzeszne mijają, to pozostaje kara. I jakże często prawdziwą karą są te bolesne skutki rozlicznych moich grzechów"... Gdziekolwiek się obrócę, zwłaszcza wśród mych najbliższych; gdziekolwiek spojrzę, widzę jakie powstało spustoszenie. Patrzę i cierpię, bo nie mam żadnego wpływu na to, co już się utwierdziło. Bo łatwo jest rozniecić zło, ale odwrót od niego jest prawie niemożliwy.

"Z tego, co wycierpiałem, uczę się posłuszeństwa" (wg Hbr 5,8). To Bóg mnie uczy właśnie "przez gorzkie doświadczenie, kto tu jest Panem i [z łaski swojej] daje mi poznać bezużyteczność opierania się Mu" (wg s.Emilii Ehrlich OSU)... Cierpię tak strasznie, iż nierzadko "wydaje mi się, że ja już skończyłem się i że się we mnie nic już więcej nie pomieści. Jednak wciąż mieszczą się zawsze nowe cierpienia, nowe radości, [ale... i] nowe grzechy" (wg Marii Dąbrowskiej) - tak moje, jak i cudze, wyrosłe z tamtych, które bezmyślnie rozsiałem już przed laty.

Jezu, Ty widzisz, że każdy z nich, "to jest mój własny grzech, który przylepia mi się do skóry, wchodzi do mego wnętrza, płynie mi w żyłach, zajmuje serce, wszędzie się wciska jak zapadająca noc, co się wślizguje w las i ogarnia najmniejsze zakamarki światła... A ja za nic nie mogę uwolnić się od niego. Biegnę, a on za mną biegnie, jak parszywy pies, którego chce się zabić; a on przybiega do pana i radośnie ociera się o niego. Wydaje mi się, że można zobaczyć go. Wstydzę się stać, chciałbym się czołgać, aby uciec od spojrzeń" (ks.Michel Quoist). Tymczasem "muszę leżeć w hańbie i wstyd okrywa mnie, bo zgrzeszyłem wobec Boga naszego, ja i najbliżsi moi" (wg Jr 3,25).

Ty wiesz, o Chryste, że "jednemu dolega to, co kiedy złego doznał [od innych ludzi], a drugiemu - co kiedy złego uczynił [im]" (wg M.D.jw.). Tak właśnie mnie dolega to, co złego z mojej winy rozprzestrzeniło się. Proszę więc, spójrz na moją nędzę i okaż swoją litość. "Do Ciebie wznoszę oczy, który mieszkasz w niebie. Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów" (Ps 123,1-2). "Nawróć mnie, Panie, i przebacz mi. Poprowadź mnie ku Tobie i rozjaśnij moje ciemności. Jestem pełen niezliczonych win i schronienia szukam tylko u Ciebie całym mym sercem i całą moją duszą. Podaj mi rękę, jak kiedyś Piotrowi. Jak celnik proszę Cię o usprawiedliwienie i zmiłowanie, abyś Ty, źródło życia i nieśmiertelności, napoił moją duszę spragnioną; byś zranił moje serce zatwardziałe i wytoczył ze mnie łzy skruchy" (św.Efrem)... Abyś, "dając mi jeszcze czas, żebym uczynił to, co dotąd zaniedbywałem" (wg św.A.L.jw.), pozwolił mi się modlić o powstrzymanie skutków tych wszystkich moich grzechów.

"Największą pomoc przyniesiesz ludziom, gdy będziesz się za nich modliła" - powiedział Anioł Stróż do Natuzzy Evolo. "Bo modlitwa za innych jest największym wyrazem miłości", więc modlę się za tych nieszczęsnych, którzy z mego powodu wpadli w szatańskie sidła. Niech "wspomożeni łaską dostrzegą, co trzeba spalić i to niech spalą; co wykorzenić - niech wykorzenią, a co poświęcić - niech poświęcą" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera) - pomóż im, proszę Cię. Pomóż i mnie przekonać ich, iż bardzo źle się stało, że poszli moją drogą... Proszę Cię o to, bo "nasz świat ma potrzebę proroków, ludzi, którzy przynoszą miłość. Proszę Cię, Panie, wyślij mnie i daj mi delikatną perswazyjność słowa... Spraw, aby moje usta były odzwierciedleniem mojego serca, serca przepełnionego Twoją miłością. Wówczas nie ja będę mówił, lecz Ty, Panie, przez moje usta" (o.Jo?ozinho SCJ) i może zrozumieją. Może odwrócą się od zła, które im zaoferowałem. Może przybliżą się do Boga i odzyskają pokój. "Bóg bowiem jest samym pokojem... A wtedy pokój ze wszystkich serc będzie mógł popłynąć jak rzeka w cały świat" (wg MB 25.02.1991)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Pan Jezus objawia swoją chwałę na weselu w Kanie Galilejskiej

Panie, Ty wiesz, że "każdy z nas doświadcza swej grzeszności. Ulegając pokusom, upadamy w różnych dziedzinach i okolicznościach. Przez zaspakajanie wygórowanych ambicji, pożądliwości czy egoizmu, stawiamy sobie coś lub kogoś, wyżej Boga, jakby mówiąc: "Oto mój Bóg", i oddalając się od naszego Stwórcy" (o.Sławomir Homoncik MIC)... Ale "czy może człowiek uczynić sobie bogów ? To przecież wcale nie są bogowie" (Jr 16,20). Mimo to, wielu tego zupełnie nie rozumie, "pozwalając, by grzech ogarniał ich coraz bardziej. Pozwalając, by ich zdobywał i odbierał im [wszelką] zdolność rozeznawania" (MB w Medjugorie 2.05.2009)... I ja nie mając rozeznania, co grzechem jest, a co nim nie jest; nie mając świadomości grzechu, przez lata dopuszczałem do prawdziwej inwazji grzechów: lekkomyślności, krótkowzroczności, grzesznej beztroski wobec życia i wielu innych win.

O, gdybym wiedział, że mimo to, Ty, dobry Boże, stale byłeś tuż, obok mnie, i "z Twojej strony niczego nie brakowało mi. Moja tylko była wina, że stawiałem przeszkody łasce Twojej. Życiem moim nie oddawałem Ci chwały, lecz wyrządzałem Ci zniewagi w obliczu nieba i ziemi" (św.Alfons Liguori). A co najgorsze, miałem zły wpływ na wielu innych ludzi, którzy zostali uwiedzeni urokiem zła, jakie oferowałem im; zostali obciążeni krzywdą brzemienną w skutki, co wyniszczyło ich. Bo oni, tak jak ja - nie mieli w sobie wiary, nie mieli wyobraźni, która sięgałaby aż do wieczności, poza obecną chwilę... I tak, żałosne skutki mych grzechów dają się odczuć aż do dzisiaj nie tylko z mojej strony, lecz i ze strony tych, co żyli obok mnie.

Na pewno nadal są wśród nich ci, co z powodu moich grzechów nie ułożyli sobie życia, popadli w rozpacz, w uzależnienia czy w nałogi, które ich naznaczyły swoim niechlubnym piętnem na całą resztę życia, A w końcu w nędzę, która do dzisiaj nie opuściła ich... A wszystko przez to, że i ja, i oni za moim przykładem, nie mieli świadomości grzechu; nie mieli świadomości tego, że "przed Twoim obliczem są prochem tylko, i niczym" (wg Adama Mickiewicza). Że nikt bez Ciebie nic dobrego nie uczyni; że tylko z Tobą, człowiek może osiągnąć wszystko... że Matka Boża, tak jak w Kanie (J 2,5), może dopomóc im. Ona bowiem do dzisiaj zapewnia nieustannie, że "kocha nas i pragnie chronić nas od wszelkiego zła, lecz my tego nie chcemy. I że nie może nam pomagać, o ile nie żyjemy Bożymi przykazaniami, nie żyjemy Mszą świętą, nie unikamy grzechu" (wg MB 25.10.1993 jw.)...

Dopiero dzisiaj "jest mi wstyd pokazać się swym dawnym przyjaciołom, wstyd mi pokazać się Tobie, Panie, bo Ty kochałeś mnie, a ja o Tobie zapomniałem. Zapomniałem o Tobie, bo myślałem o sobie. Nie można myśleć o wielu jednocześnie. Trzeba wybierać - i wybrałem" (ks.Michel Quoist) na swoje zatracenie i zatracenie tych, których dotknęły straszne skutki moich ohydnych grzechów. Bo ja zbyt późno zrozumiałem, jakie rozsiewam zło...

"Każdy dorosły jest w stanie poznać Boga, ale grzech świata polega na tym, że świat nie szuka Boga" (MB 3.02.1984 jw.). Ja jednak, chociaż "miałam wiarę, to jej nie używałem" (wg ks.Korneliusza Hagerty). I najprawdopodobniej poroztrwaniałem wszystkie dary Ducha Świętego, bo "nie miałem" rozumu; bo nie zdawałem sobie sprawy, że w świecie oraz w moim życiu toczy się ostra walka duchowa... że "tworząc nowy świat bez Boga, tylko własnymi siłami, jesteśmy niezadowoleni i nie mamy radości w sercu" (wg MB 25.01.1997), bo "bez Niego nie ma przyszłości ani radości, a przede wszystkim nie ma zbawienia wiecznego" (MB 25.04.1997)..

O, gdybym wcześniej wiedział o tym, że "mądrość nie wejdzie do duszy przewrotnej i nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi" (Mdr 1,4), zmieniłbym swoje życie, które "toczyło się na krawędzi upadku" (o.Jo?ozinho SCJ). O gdybym wcześniej miał świadomość, że "wstydzić się powinni [ci, co] popełniali obrzydliwość; lecz odrzucili wszelki wstyd i nie umieli się rumienić, dlatego upadną wśród tych, którzy padać będą" (wg Jr 8,12) - na pewno bym zrozumiał, że "poza szkodliwymi skutkami, jakie często wynikają dla zdrowia, główne konsekwencje grzechu niewstrzemięźliwości, to zwykle: zaślepienie rozumu, pogarda dla bojaźni Bożej, znudzenie cnotą i rzeczami Boskimi, zatwardziałość serca, utrata wiary i często ostateczny brak skruchy, czyli śmierć bez żalu za grzechy" (Antonio A.Borelli)... i że "bezbożni swymi grzechami "ściągają śmierć na siebie" (Mdr 1,16)...

Panie mój, Boże, jak strasznie cierpię, Ty jeden o tym wiesz. I "właśnie dlatego, że jesteś miłosierny, dopuszczasz, bym ponosił bolesne konsekwencje mojego złego postępowania. Ty, z łaski swej zesłałeś karę, której nie wolno mylić z zemstą, gdyż chcesz, abym się uczył na swoich własnych błędach i nigdy więcej nie próbował czynić tego samego zła" (wg o.Jakuba Kalińskiego OSB)...

Ty wiesz, że "odrzucenie wiary nie dało mi wolności. Ani władza, ani sukces, ani zaszczyty tego świata nie dały prawdziwej radości i nie zbliżyły mnie do poznania Miłości" (wg Nuccia Quatrocchiego). Doznałem jedynie zgryzoty, która już nie opuści mnie, dopóki będę widział skutki moich grzechów, chyba, że raczysz je powstrzymać, o co gorąco proszę...

"Nie ustawaj w ufności" - doradzała święta Teresa z Lisieux. "Jest niemożliwe" - zapewniała - "by Bóg na nią nie odpowiedział, gdyż On zawsze obdarza nas właśnie w takiej mierze, w jakiej my Mu ufamy", więc ufam Tobie całym sercem - Panie i Boże mój...

"Ja jestem tą owieczką, która z własnej winy zginęła, oddalając się od Ciebie, mój Odkupicielu... Szukaj więc mnie, o Jezu, nie oddalaj od siebie. Szukaj i weź mnie w swoje ramiona [pokornie proszę Cię]... Najmilszy mój Odkupicielu, przytulam się do Ciebie, skarbie mój i życie moje, przytul mnie, proszę Cię i nie odpychaj od siebie. Ja nędzny w przeszłości wydalałem Cię z serca i żyłem bez Ciebie, lecz w przyszłości wolę raczej tysiąc razy umrzeć, niż obrazić Ciebie, moje Dobro najwyższe" (św.A.L.jw.).

O Boże, "odpuść mi moje winy: przez Twoje niewysłowione miłosierdzie, przez moc męki umiłowanego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Dziewicy, a także wszystkich wybranych Twoich" (wg św.Franciszka z Asyżu), i racz powstrzymać skutki moich straszliwych grzechów oraz nawrócić wszystkich tych, którzy świadomie lub nieświadomie ulegli im i dotąd bezmyślnie ulegają. Niech "nie dążą do śmierci przez swoje błędne życie, niech nie gotują sobie zguby własnymi rękami" (Mdr 1,12). Niech zaczną "modlić się, by szatan nie potrząsał nimi, niczym gałęziami" (wg MB 25.05.1988). I niechaj zrozumieją, że "pokutna modlitwa potrafi sprawić cuda. A jeśli modlą się i pokutują poszczególni ludzie, cuda wkraczają w ich życie osobiste".

"Pozdrawiam Ciebie, wielbi Cię, kocham - o Jezu, Zbawicielu mój na nowo zelżony bluźnierstwami, jakimi Ciebie nieustannie obrażamy. Ofiaruję Ci w Niepokalanym Sercu Najświętszej Matki Twojej hołdy Aniołów i wszystkich Świętych, jako woń kadzidła i proszę najpokorniej przez Moc Twojego Najświętszego Oblicza, byś raczył przywrócić i odnowić we mnie i we wszystkich ludziach, [których dotknęły konsekwencje moich grzechów] - Twoje Oblicze, Twój Obraz, który właśnie przez grzechy został tak zeszpecony. O niepojęta Dobroci Boga, o niewysłowiona Miłości Ukrzyżowana, o nieskończone Miłosierdzie, ufam Tobie" (wg św.Teresy z Lisieux).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

O jakże trudno człowiekowi roztropnie iść przez życie, Ty, Panie, o tym wiesz... "Połowa naszych pomyłek polega na tym, że kierujemy się uczuciem, gdy powinniśmy myśleć. Druga połowa, że rozumujemy, kiedy powinniśmy zawierzyć uczuciu" (John Churton Collins). I tak istotnie jest, szczególnie kiedy chodzi o dzieci... Wielu rodziców z miłości do nich stara się robić wszystko, aby zapewnić im jak najlepszą przyszłość; przyszłość w życiu doczesnym, choć pouczałeś nas, abyśmy najpierw starali się o królestwo Boże, a wszystko inne będzie dopiero nam dodane (Mt 6,33). Oni nie myślą bowiem o tym, że jesteśmy tylko pielgrzymami na ziemi, którą zamieszkujemy, bo nasz prawdziwy dom jest zupełnie gdzie indziej. Tam jest nasz Ojciec, tam pójdziemy u kresu ziemskiej drogi.

I tak, kierując się uczuciem, masowo popełniają błędy wobec swych własnych dzieci... Kochają je pracują dla nich, lecz przy tym wszystkim prawie nigdy nie mają dla nich czasu, nie mają wyobraźni, która pozwala widzieć skutki każdego posunięcia. Tymczasem nasz "współczesny świat pędzi do przodu bez wytchnienia. Wiele dzieci jest samotnych i pozostawionych samych sobie, bo żadna komputerowa gra i plac zabaw nie zastąpią obecności osób, które im pokazują świat, ucząc jego prawideł" (wg Justyny Zapotoczny-Pelak); które się troszczą o rozwijanie talentów i zdolności w jakie Bóg wyposażył je, stwarzając szansę na szczęśliwie spełnienie ich przyszłości... I tak rodzi się zło...

Grzech zaniedbania u rodziców, kładzie się cieniem na ich pociechach, stwarzając bardzo chłonne podłoże do rozmnożenia licznych i różnorodnych grzechów. Większość rodziców jednak nie umie w porę dostrzegać tego. A jeśli już coś zauważą, to zwykle wtedy, kiedy grzech poczynił już ogromne spustoszenie w ich dzieciach. A przecież gdyby chcieli też kierować się rozumem, mogliby zdusić już w zarodku narastające zło. Bo "łatwiej jest oprzeć się złu już u jego początku, niż zwalczać go, gdy sił nabrało" (św.Grzegorz z Nazjanzu). To chyba oczywiste...

O Jezu, jakże przykro mi wspominać swoje własne błędy, których bolesne konsekwencje zdają się nie mieć końca, bo moje zaniedbania w tym jednym, jedynym aspekcie religijnego wychowania moich kochanych dzieci, sięgają do wieczności. Ty widzisz, Panie, jak nieszczęśni są "wierzący rodzice, którzy zmagają się z dziećmi mówiącymi o sobie, że są niewierzącymi. Ich ból i troska nie są spowodowane, a przynajmniej nie bezpośrednio brakiem wiary u dzieci, bo wiara jest wolnością i nikt nie może jej narzucać, lecz tym, że młodzi nie pojmują "skarbu" mądrości [jaką stanowi dla nas wiara], że nie chcą poznać go i zamykają oczy, redukując tym samym głębię własnego człowieczeństwa" (wg Aldo Marii Vallego)...

O, gdybym w porę pomyślał o tym, że "rodzice, o ile sami promieniują wiarą i potrafią przekazać ten wielki skarb swym dzieciom, mogą być spokojni o los ich tu, na ziemi, a także i w wieczności. Bo największe wysiłki pedagogiczne może zniszczyć choroba dziecka, najpiękniejsze owoce wychowawcze może przekreślić śmierć. Tylko wiara jest w stanie twórczo wykorzystać nawet nieszczęście spadające na człowieka. Dlatego dobry chrześcijanin powinien nieustannie doskonalić swą własną wiarę wiedząc, że to od jej potęgi zależy w jego życiu wszystko. Bo wiara to jest skarb bezcenny, więc trzeba pielęgnować ją, bo w niej zawarte jest błogosławieństwo Boże doczesne oraz wieczne... Trzeba zabiegać, aby ona wzrastała w sercach naszych i w sercach innych" (wg ks.Edwarda Stańka), a szczególnie w sercach własnych dzieci...

O, gdybym w porę mógł usłyszeć upomnienia Matki Najświętszej, która mówiła w objawieniach: "Wy, rodzice tego świata, nauczajcie wasze dzieci, by nawróciły się do krzyża. Pomogę wam, jako Pani Wszystkich Narodów" (Amsterdam 1945); a "kiedy będą [one] umocnione w wierze, szatan już ich nie zdoła uwieść" (MB w Medjugorie 16.06.1983). "Umieśćcie Pismo Święte na widocznym miejscu w swojej rodzinie. Czytajcie je i żyjcie nim. Pouczajcie swoje dzieci, lecz jeśli nie będziecie dla nich przykładem, one staną się bezbożnikami" (MB 25.08.1996)... Gdybym to wszystko wcześniej wiedział, inaczej byłbym żył...

O, gdybym miał świadomość tego, jak "wielką ostrożność należy zachować chcąc odejść od Kościoła, nawet gdy się doznało krzywdy. Bo przecież każdej krzywdy doznaje się od ludzi, jaki więc byłby sens odchodzenia od Boga... Krzywdzicieli Pan Bóg osądzi, a odejście od Kościoła, od sakramentów świętych jest dla człowieka stratą nie do odrobienia"... Gdybym to wszystko wcześniej wiedział, dzisiaj nie cierpiałbym. I gdybym żył w zgodzie z Kościołem, dzisiaj nie niepokoiłbym się o wieczność moich dzieci. Tymczasem już od lat śledzę bolesne skutki moich wcześniejszych grzechów, które one przyjęły jako swoje dziedzictwo i ciągle w nim się utwierdzają, i dalej je rozprzestrzeniają na znacznie większą skalę... A ja z rozpaczą patrzę jak marnują swoje życie w oddaleniu od Boga. A ja na ich przykładzie nareszcie zrozumiałem, że "łatwiej wejść do Królestwa Bożego osobom, którym nie było dane poznanie Ewangelii, niż takim, które ją odrzuciły", bo "jeśli człowiek uwierzy w to, co mówi szatan o Bogu, wtedy zaczyna żyć w postawie buntu przeciwko Niemu, a to staje się źródłem jego największych nieszczęść i cierpień" (ks.Mieczysław Piotrowski TChr)... Proszę więc, Chryste, błagam Cię, zechciej powstrzymać dalsze skutki mych własnych grzechów, bo jeśli moje dzieci nie uwolnią się z nich, zmarnują swoje życie tutaj, a potem swoją wieczność...

"Przez pamięć na Maryję Niepokalanie poczętą... przez łzy, jakie roniłeś na Jej widok, kiedy opłakiwała Twoją nieobecność i sromotę Twej bolesnej Męki, proszę Cię, Jezu, byś wysłuchał także i błagań matki moich nieszczęsnych dzieci, która wspomaga Ciebie w ratowaniu dusz, przez swe cierpienia u Twoich stóp pokrwawionych... Wielka jest boleść jej, gdyż bardzo się obawia o chrześcijańską przyszłość swych dzieci i bardzo cierpi pod działaniem smutnych następstw ich zbłąkań... I ciągle się pogrąża w łzach widząc, że zabawy światowe, przyjaźnie niebezpieczne czy płoche książki, wypaczają sumienia dzieci, a zwłaszcza narażają ich zbawienie wieczne...

Panie, jeśli prośba jednej tylko matki zdołała wzruszyć Twoje Serce i uzyskać wskrzeszenie z martwych jej dziecka (Łk 7,12-14), niechaj błaganie matki moich dzieci, a także wszystkich matek zbolałych z podobnych powodów, uzyska łaskę Twego Boskiego miłosierdzia" (wg o.Mateo Cravley-Boeveya SCJ); tych matek, których dzieci z powodu grzechów swych rodziców, są martwe już za życia.

Ojcze Niebieski, Ty wiesz o tym, że "ojciec syna marnotrawnego nie zrzekł się obowiązku ojcostwa z tego powodu, że jego syn pobłądził" (o.Jo?ozinho SCJ); że "ojciec czekał na swego syna żeby przebaczyć mu, ale trzeba było, żeby syn zechciał przyjść" (wg ks.Michela Quoista). Tak też i ja przychodzę dziś przed Twoje ojcowskie oblicze nie tylko jako syn marnotrawny, ale też jako rzecznik swoich własnych potomków, które są może jeszcze bardziej marnotrawne niż ja, gdyż uwikłane w skutki moich ojcowskich grzechów - dodały do nich jeszcze swoje, co pomniejszyło szanse wydobycia się z nich. Błagam więc, abyś ich sprowadził z oddalenia, bo ja bez Twej pomocy nie mam na to żadnego wpływu.

Mój Ojcze, błagam Cię jak Jezus, który zmagając się z cierpieniem swego ducha "pogrążony w udręce jeszcze usilniej modlił się" (Łk 22,44) - zechciej powstrzymać dalsze skutki moich rozlicznych grzechów, które są dzisiaj dla mnie najstraszliwszą udręką.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor

Prawdą jest to, że "chrześcijanin prowadzony przez Ducha Świętego, nie trudzi się, zostawiając dobra tego świata, aby biec za dobrami nieba, gdyż umie dobrze rozróżnić" (św.Jan Maria Vianney). Potrafi dokonać "wyboru pomiędzy być i mieć, pomiędzy życiem w pełni albo istnieniem pustym, między prawdą albo kłamstwem" (wg bł.Jana Pawła II). Umie odróżniać prawdziwe dobro od jego pozorów. Ale nawet ludzie ochrzczeni, jeśli zrywają z Tobą, Boże, jeśli się wyrzekają darów Ducha Świętego - już mają z tym kłopoty. Bo "u nich nieraz tak bywa, że im coś jest mniej święte, tym więcej poświęcane" (wg Marii Dąbrowskiej).

Tak było również u mnie przez długie, długie lata, gdy praca była dla mnie tym, co jest najważniejsze. Jej poświęcałem cały swój czas, chroniłem ją i o nią troszczyłem się najwięcej, bo traktowałem ją niczym największą świętość. "W [mym] sercu pełnym rzeczy doczesnych nie było miejsca dla miłości Twojej" (wg św.Alfonsa Liguoriego), Panie, a oczy pełne doczesności nie potrafiły dostrzec Twego blasku Bożego, bo ja, wciąż byłem tak zajęty, że nawet gdybyś stanął przede mną z obliczem "jaśniejącym jak słońce" (wg Mt 17,2) - też pewnie bym nie dostrzegł Ciebie, Panie i Boże nasz...

"Prac moich z Tobą nie zaczynałem, ani ich z Tobą nie kończyłem". Żadne też moje sprawy nie były omodlone. Bo ja nigdy "nie żyłem perspektywą chrzcielną, ani nie patrzyłem w horyzont odejścia z tego świata". "Przejrzystość, uczciwość i odpowiedzialność - te obowiązujące i niezmienne zasady" (wg Aldo Marii Valliego) nie były moją mocną stroną, bo ja, po prostu, "nie miałem bojaźni Bożej.

Nigdy nie miałem lęku przed Tobą, gdyż nie myślałem o Twoim sądzie ani o karze, zwłaszcza, że miałem bardzo licznych towarzyszy wykroczeń, którzy mówili: "Zgrzeszyliśmy i cóż nam się stało złego ?". A nie myślałem o tym, jak długo Ty, Panie Boże, będziesz temu przyglądał się. O tym, że Twoja cierpliwość też będzie miała swoje granice" (wg ks.Klemensa Gorzałki ZBM), więc nie liczyłem się z żadnymi zasadami...

A jeśli czasem moje uśpione sumienie potrafiło się przebić przez bastion zatwardziałości, to próbowałem rozumować: "dokąd sięga jedynie grzech lekki, żeby nie ryzykować pójścia do piekła ?"... Tak, idąc od grzechu do grzechu, kopałem własny grób, [nie mając dosyć wyobraźni, by pojąć to, że] grzechy lekkie podobne są do dziur na drodze prowadzącej do miasta, zbudowanego na szczycie góry. Natomiast grzechy śmiertelne są niczym wyrwy na drodze, które uniemożliwiają kontynuację marszu" (wg o.Jo?ozinho SCJ).

W tym stanie, "jakże [moje dzieci] mogłyby wzywać Tego, w którego [dziś] nie wierzą ? I jakże miałyby uwierzyć, skoro nikt im nie głosił [kiedy był na to czas] ?" (wg św.Augustyna); skoro im prawie nigdy nikt nie wspominał o Bogu ?...

Panie... Mój Boże, widzisz sam, jak "zboczyłem z drogi prawdziwej, nie oświeciło mnie światło sprawiedliwości i słońce dla mnie nie wzeszło... Nasyciłem się na drogach bezprawia i zguby, błądziłem po bezdrożnych pustyniach, a drogi Twojej nie poznałem" (wg Mdr 5,6-7). O jakże przykro mi !... "Podczas gdy ja dodawałam grzechy do grzechów, Ty coraz więcej udzielałeś mi łaski swojej... Stworzeniom okazywałem wdzięczność, a dla Ciebie wdzięczności nie miałem. Otrzymałem od Ciebie więcej dobrodziejstw niż inni, a większą niż inni odpłacałem Ci niewdzięcznością, bardziej Cię obrażałem i znieważałem. Proszę więc, Boże, przebacz mi. Daruj mi grzechy, którymi Ciebie obraziłam w przeszłości, czy były ciężkie, czy lekkie... Czuję się zawstydzony i żałuję za to z całego serca, i liczę na to, że mi przebaczysz, boś jest Dobrocią nieskończoną - [Panie i Boże mój]...

Gdybyś nie był aż tak nieskończenie dobry, nie byłoby już dla mnie nadziei i już bym nie śmiał prosić Ciebie o miłosierdzie" (wg św.A.L.jw.). Zły łotr - sam skazał się na wieczne potępienie za wszystkie swe wcześniejsze i obecne złe czyny, ale ja jeszcze tu, na ziemi, zdążyłem opamiętać się i pojąć, że "ten, kto nigdy nie doświadczył wiary i odrzucił Twoje orędzie, w końcu zdaje sobie sprawę, że ze złem i ze śmiercią nic nie da się zrobić" (o.Livio Fanzaga)...

Ty wiesz, że taki "człowiek, który nie robi błędów, zwykle niczego nie robi" (Edward John Phelps). Ja jednak robiłem aż nadto, tak wiele, że przybity nadmiarem obowiązków dopuszczałem się do grzechów zaniedbania, bo moja wiara jak to ziarno, które upadło między ciernie i pod naporem cierni życia nie wydało owocu (Mk 4,7). I chociaż bujne chwasty przesłoniły mi Ciebie, ja jednak na dnie duszy nosiłem Twoje Bóstwo. Dlatego ufam, że przebaczysz moje grzechy i z łaski swojej zahamujesz ich dalsze konsekwencje...

Ufam, że z łaską Twoją i orędownictwem Panny Możnej, uda mi się zawrócić ze zgubnej drogi grzechu moje kochane dzieci, bo dziś, jak nigdy, wiem, że "na pierwszym miejscu powinna być nasza troska o tych, którzy Cię nie poznali, Chryste, [i że] nie wolno mi dopuścić, ażeby oni, patrząc na mnie, moje życie, nie zapragnęli poznać Cię, [Boże nasz]... Będę więc prosił Ducha Świętego, byś znalazł we mnie swoje odbicie" (wg MB w Medjugorie 2.03.2012), Jezu, Miłości moja... Będę zabiegał o to, bym w swoim życiu duchowym stał się gorliwy, trzeźwy i czujny, aby już nigdy nie popełnić podobnych, strasznych błędów.

Wierząc w to, że nasze "modlitwy posiadają wartość zasługi, że one sprawiają, iż stajemy się godni wynagrodzenia ze strony Boga" (Antonio A.Borelli), będę się modlił "za tych wszystkich, którzy daleko są od Niego, aby się nawrócili. Bo wtedy moje serce stanie się bogatsze, ponieważ Bóg będzie władał sercami wszystkich ludzi" (wg MB 25.08. 1989). A mnie "pomoże doprowadzić do pomyślnego końca [wszystkie te trudne] sprawy ziemskie, jeżeli będę starał się pracować dla Jego dzieł" (MB 16.06.1983)...

Będę się modlił coraz żarliwiej, w modlitwie będę się uciekał do pomocy aniołów. Będę opierał ufność swoją na zapewnieniu Maryi Panny, która mówiła: "Nie lękajcie się, gdyż ja sama jestem przy was wtedy, kiedy myślicie, że nie ma żadnego wyjścia, że szatan objął panowanie" (25.7.1988) i będę wciąż miał na uwadze Jej słowa, w których ostrzegała: "Módlcie się, drogie dzieci, szczególnie mocno, gdyż szatan jest silny i chce zniszczyć nadzieję w waszych sercach" (25.08.1994)...

"Panie mój, Boże nieba i ziemi. Dziś bardzo pragnę słuchać tego, co Ty nie nużysz się mi mówić. Pragnę Cię chwalić na ile mnie stać i proszę, żebyś dał mi to, co tylko Ty sam dać możesz... Potrzebuję, Panie, Twego przebaczenia tego wszystkiego, co źle zrobiłem w swoim życiu. Potrzebuję światła, bo tkwię wśród grubej ciemności i mgły... Potrzebuję nowej odwagi i nowych sił, abym dotarł do celu, który Ty mi wyznaczyłeś. Potrzebuję coraz większej wiary w Twoje obietnice i mocniejszej ufności w Twoją łaskę, i miłości gorętszej ku Tobie i ku bliźnim moim" (wg Karla Bartha). Potrzebuję Twojej interwencji w powstrzymaniu dalszych skutków moich grzechów, zwłaszcza w mojej rodzinie... "Proszę Cię za wszystkimi, a zwłaszcza za sobą samym. Okazywałeś mi tyle życzliwości, gdy uciekałem od Ciebie. Teraz tym więcej w Tobie mam nadzieję, kiedy Cię odnalazłem" (wg św.A.L.jw.), że nie odtrącisz prośby mojej i że wysłuchasz mnie.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Ustanowienie Eucharystii

"Jakże często wrogowie Twoi, o Boże, doświadczali na sobie ogromu Twojej wszechpotęgi... Faraon na jedno skinienie Twojej ręki, zginął w odmętach Morza Czerwonego wraz z całym swoim wojskiem. Antioch upadł na wznak w pełnym biegu swego pojazdu, kiedy w szaleństwie chciał Twoją świątynię, Boga prawdziwego, uczynić wielkim grobem Żydów. Szaweł padł oślepiony na ziemię wtedy, gdy pastwił się nad młodym Kościołem... Julian Apostata spadł z konia, a umierając wołał: "Galilejczyku, zwyciężyłeś !". I tak przez całe stulecia... Neron, Dioklecjan, Wolter... wielka ich liczba... legion !" (wg ks.Klemensa Gorzałki ZBM)... Ja jednak nigdy sobie nic z tego nie robiłem, dodając grzech do grzechu, gdyż nie myślałem o tym, że "oczy Twoje otwarte są na wszystkie czyny ludzkie, by oddać każdemu według jego postępowania, a także według owoców jego uczynków" (Jr 32,19)... I oddałeś mi, Panie, według owoców moich...

"Serdeczne więzi z Tobą stanowią sekret życia, który zawsze przynosi owoce" (wg bł.Jana Pawła II). Ale i brak tych więzi, tak jak to było u mnie, też przynosi owoce, długo... bo aż do dziś, a nawet na całą wieczność. Tyle że są to zgniłe owoce, owoce moich grzechów w postaci konsekwencji, które rozchodzą się po świecie. I tutaj jest mój dramat... Dramat zmaltretowanej duszy, dramat poranionego serca, które nie może patrzeć na upadek swych najbliższych, swoich najukochańszych, których okaleczyły straszne skutki moich win. Bo ja, ich ojciec, nie wyczułem, że "w sercu swoim mam głęboko zapisane, że kiedy zaprę się Chrystusa, będę się błąkał z miejsca na miejsce w bojaźni, w przygnębieniu, jak Kain, który nigdzie nie znajdował pokoju. Jeżeli się uwolnię spod ciężaru Jego Prawa, to będę musiał wziąć na siebie stokroć cięższe jarzmo niewoli grzechowej. A jeżeli ucieknę spod Jego sztandarów, nie ukryję się przed Nim" (wg ks.K.G.jw.)...

"Czas jest nieskończony w Twoim ręku, mój Boże. Twoich minut nikt nie policzy. Mijają dnie i noce, wieki zakwitają i więdną jak kwiaty, ale Ty umiesz czekać" (Rabindranath Tagore). "Cierpliwie, z miłosierdziem i czułością oczyszczasz nas, abyśmy mogli w końcu stanąć przed Tobą bez skazy" (o.Jakub Kaliński OSB). "Ty mnie stworzyłeś, czego się wcale nie spodziewałem. Odkupiłeś mnie bez współudziału z mojej strony. Uczyniłeś wiele, stwarzając mnie, a jeszcze więcej odkupując mnie. Czy zatem będziesz mniej potężnym lub mniej szlachetnym kiedy zechcesz przebaczyć mi ?" (wg o.Mateo Cravley-Boeveya SCJ)... Ty powiedziałeś przez proroka: "Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa i nie wspominam twoich grzechów" (Iz 43,25), więc w Tobie mam nadzieję...

"W pokorze serca składam Ci doskonały akt żalu i skruchy. Przebacz mi grzechy moje, o Boże, przebacz mi moje grzechy: grzechy mojej młodości, grzechy mej dojrzałości, grzechy mojego ciała, grzechy mej duszy, grzechy lenistwa, wygodnictwa, tchórzostwa i asekuranctwa, nieodpowiedzialności... mojego egoizmu, moich uwikłań w nałogi i uzależnienia, a także wszystkie moje ciężkie grzechy dobrowolne; grzechy, które pamiętam i których nie pamiętam, i te, które tak długo świadomie zatajałem, że uszły z mojej pamięci". One to bowiem były jak najgorszym przykładem dla wszystkich wokół mnie. One to zubożyły duchowo i nie tylko, bo także materialnie tych wszystkich, za których byłem odpowiedzialny. A teraz każde z nich staje mi przed oczyma jako wyrzut sumienia... Proszę więc, Boże, Panie mój, "przez Twoją miłość ku Chrystusowi, przebacz mi moje grzechy.

Grzechy śmiertelne, jak i powszednie; wszystkie niecierpliwości, kłamstwa, niewierności, roztargnienia i niedbalstwa przy modlitwach. Za to wszystko żałuję, gdyż przez nie obraziłem Ciebie, Dobroci nieskończona, który zasługujesz, aby Cię wszyscy miłowali" (św.A.L.jw.). "Szczerze żałuję za każdy grzech śmiertelny i powszedni, za wszystkie grzechy moje aż do obecnej godziny". One to bowiem w swoich skutkach zrobiły już i nadal robią tak bardzo wiele złego. I błagam najgoręcej, Panie, zechciej powstrzymać, odwrócić ich straszliwe skutki, a także chronić moich bliskich przed dalszym ich działaniem.

Składam przed Tobą moją modlitwę ekspiacyjną, przed Twoją żywą obecnością w Przenajświętszej Eucharystii, której nie uznawałem, albo zaniedbywałem, albo nie szanowałem na oczach innych ludzi. Korzę się dziś przed Tobą, gdyż nareszcie rozumiem, to, że "grzeszy heretyk, nie wierząc w rzeczywistą Twoją obecność we Mszy świętej, ale daleko bardziej grzeszy ten, co wierzy w nią, a nie ma dla niej uszanowania. On bowiem staje się przyczyną tego, iż inni także tracą cześć oraz szacunek dla tej wielkiej Ofiary" (wg św.Alfonsa Liguoriego). Tracą jako dotknięci skutkami grzechów cudzych.

"Każdy - mówiłeś przez proroka - umrze za swoje własne grzechy" (Jr 31,30). Ale na pewno wielu także za moje przewinienia. Moje to bowiem grzechy skutkują aż do dziś, dlatego, choć znana pisarka pytała: "Czy wolno zaniechać swojego losu dla wątpliwych wysiłków prostowania cudzego ?" (Maria Dąbrowska) - ja odpowiadam: TAK ! Bo "każdy jest odpowiedzialny nie tylko za swoje zbawienie, ale i za zbawienie innych" (o.Sławomir Homoncik MIC), zwłaszcza, kiedy z powodu jego bezsprzecznych win, inni wdali się w grzech. Błagam więc, Panie, Boże mój, spójrz na tych wszystkich nieszczęśników, których dotknęły straszne konsekwencje moich grzechów.

"Ratuj tak wielką liczbę dusz, która już jest na pochyłości wiodącej wprost do piekła. Nawróć ich, o Jezu, przez Boskie Serce Twoje ! Nawróć pysznych niedowiarków, którzy przeczą istnieniu Boga, Stwórcy nieba i ziemi, i wszystkiego, co istnieje... Nawróć, Zbawicielu najdroższy, tych nieszczęsnych, którzy zaprzeczają cudowności Twojego wcielenia i nie chcą Ciebie uznać za naszego brata, przez ludzką naturę... Nawróć tych wszystkich, którzy rozszerzając te zaprzeczenia, czynią z nich hasło w walce z Twoją Ewangelią i Twoimi prawami Władcy...

Nawróć ślepych, którzy uwiedzeni przez te ciemne doktryny, odstępują od Ciebie i wyrzekają się Twojej miłości... Nawróć sekciarzy, którzy z piekielną zaciekłością przygotowują zagładę instytucji chrześcijańskich; którzy zaprzysięgli Ci zgubę, przez zburzenie Twego świętego Kościoła... Nawróć tych, którzy z nienawiści Twej czcigodnej Osoby, pracują nad wymazaniem Twego Krzyża z sumienia dziecka, z duszy ludu i z serca rodziny... Nawróć tych, którzy pod pokrywką wiedzy i z obłudną uprzejmością, co do formy, starają się wykluczyć Ciebie, bez gwałtów, ze wszystkich przejawów życia... Nawróć tych, którzy wskutek godnej ubolewania nieświadomości, wcale nie niepokoją się Twoimi słowami i żyją na pozór spokojni, z dala od wiary i natchnień łaski... Nawróć na koniec, o Jezu, te miliony dusz, które w odległych krainach ziemi żyją, poruszają się i zdają się wypoczywać w pokoju, w mrokach pogaństwa, herezji i śmierci" (o.Mateo Cravley-Boevey SCJ). Błagam, bo jestem przekonany, że kiedy oni się nawrócą, to pochód zgubnych konsekwencji straszliwych grzechów moich zostanie powstrzymany.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej