wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

RZEBACZ MI, BOŻE, WSZELKIE MOJE OPORY WOBEC CIEBIE




Część radosna

I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

"Słowo wcieliło się i nie wyszło poza swą własną niecielesność, tak iż całe stało się ciałem i całe dalej pozostało nie objęte żadnym określeniem. Pod względem ciała stało się małe i ograniczone, ale pod względem Bóstwa pozostało nieogarnione, ponieważ Jego Bóstwo nie podlega ograniczeniu ze strony ciała. Było Ono ponad i we wszystkich rzeczach, a równocześnie mieściło się w łonie najświętszej Bogarodzicy" (św.Jan Damasceński). Długo jednak nie chciało zmieścić się w sercu moim, bo nie mogłam zrozumieć "jak mogę kochać Tego, którego nigdy nie widziałam ? Jak nauczyć się tej miłości" (wg Sylwana). Ty jednak, o Maryjo, nie miałaś takich wątpliwości, a tym bardziej - oporów... "Gdybyś nie otworzyła, kiedy Bóg Wiekuisty pukał do drzwi Twojej Woli, nie wcieliłby się w Ciebie" (św.Katarzyna ze Sieny). Tyś bowiem sercem wyczuwała to, że najlepszy użytek ze swej wolności robi człowiek wtedy, gdy Bogu mówi: "tak", "dlatego całe życie podobałaś się Bogu jako Matka Zbawiciela i ludu odkupionego, wiernie strzegąc nauki Bożej w Sercu swoim" (wg o.Szymona Niezgody OP)...

A ja...? "Na wielu etapach życia odnosiłam jasne wrażenie, że niczego nie pojmuję i muszę wszystko rozpoczynać od nowa, postępować inaczej z Bogiem, z sobą, z innymi" (wg o.Lomurno OCD), a mimo to byłam uparta i walczyłam przeciw Niemu prawie na każdym kroku i zajmowałam się czym innym gdy Bóg przemawiał do mnie - zupełnie tak jak ci, którzy "nie chcieli przyjść" (Łk 14,16-24)... "Nie dawałam Mu moich rąk, z pomocą których pracuję, moich nóg, przy pomocy których chodzę, mojego umysłu, dzięki któremu uczę się, mojego serca, którym kocham... On, często pukał do mych drzwi, ale Mu nie dawałam klucza do mego serca" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty)...

Bóg nigdy "nie miał miejsca w moim kalendarzu, gdzie zaznaczam wszystkie spotkania. Jego Imienia nigdy nie było w notesie z adresami i numerami telefonów... Nie był obecny w moich myślach, tym bardziej w moich słowach... Nie był obecny nawet wtedy, gdy przydarzało mi się coś naprawdę wspaniałego, za co mogłabym i powinnam Mu z serca podziękować" (wg "Módlmy się Ewangelią")... "Zdarzało się, że przyjmowałam prawdę o Bogu, ale nie pełniłam Jego Woli" (wg Jana Dobraczyńskiego). Nie potrafiłam i nie chciałam podporządkować Mu swej woli, bo przeważały we mnie wpływy buntu pierwszych rodziców: zwątpienie w Bożą miłość, pycha, nieposłuszeństwo... Bo miałam wielkie opory do wszystkiego, co Boże... Proszę więc, módl się razem ze mną, by Pan wybaczył mi...

"Najwyższy i chwalebny Boże ! Ileż to razy chciałeś rozjaśnić ciemności serca mego, dać mi prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, jak również zrozumienie i poznanie, bym mogła wypełniać Twą świętą i nieomylną Wolę" (wg św.Franciszka z Asyżu), a ja, o ile Cię w ogóle przyjmowałam, "czyniłam to z pewnym przymusem, nieufnie, jak obcego. Nie byłeś dla mnie bliskim, nie byłeś przyjacielem, lecz raczej gościem, który na krótko przychodzi" (wg o.Mateo Cravley-Boeveya SCJ)...

Ileż to razy "czyniłeś wszystko, aby powalić mnie na ziemię: zsyłając ograniczenia fizyczne, kulturalne, praktyczne, przerażające czy upokarzające pokusy, choroby, niezrozumienia, odrzucenia, niepowodzenia, gwałtowne krytyki, oszczerstwa, oskarżenia - jako tysiączne okazje, bym schodziła coraz niżej, na ziemię, aby stawała w prawdzie" (wg o.L.jw.)... Tyś na mnie czekał z łaską, abym dostrzegła ją i bym przyjęła ją od Ciebie, "taka jest jednak ludzka logika - nie ufać nawet miłości Boga" (Jean Lafrance), i to był wielki błąd... Dziś więc przepraszam Cię za tę głupotę moją. "Każdy przeżyty przeze mnie dzień był pełen łaski Twojej, lecz jakże często jej, niestety... nie podejmowałam... Nie chciałam także Twojej pomocy, przed radą Twoją uciekałam, zasłaniając uszy i odwracając się, by Ciebie nie zobaczyć... By móc w spokoju sumienia prowadzić swoje plany... aby nie widzieć, nie rozumieć i nie przyjmować nic z tego, co Ty mi miałeś do zaproponowania. Godziłoby to bowiem, tak mi się wydawało, w moje pragnienia, które najczęściej zaspakajały moje zachcianki, moje upodobania... którymi zapewniałam sobie korzyść i przyjemności" (wg PJ do Anny Dąmbskiej).

I ja "czasem lubiłam dawać coś samorzutnie, nie podobało mi się jednak, gdy ktoś zabierał moje rzeczy bez pytania. A Ty najczęściej właśnie tak czyniłeś, Panie Boże. I nadal żądasz, aby po fakcie uznawać Twoje Boskie "grabieże", mimo iż wtedy są przekreślone tak dobrze ułożone nasze rozliczne plany i przedsięwzięcia ściśle dostosowane do naszych życzeń... i obracają się w niwecz. Ty bowiem wszystko, o co dbamy, co staramy się ukryć przed Twoim Boskim wzrokiem, nasze skromne radości i spokojne rozrywki - wszystko odbierasz nam" (wg ks.Kazimierza Pietrzyka SDB). "Człowiek może się opancerzyć twardością, lecz to jest niczym dla Twojej ręki, która, jeśli chcesz, może każdy pancerz skruszyć - albo dla okazania miłosierdzia, albo dla wymierzenia kary" (św.Augustyn), bo "bo myśli Twoje nie są myślami naszymi ani nasze drogi Twoimi drogami... Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi Twoje nad naszymi drogami i myśli Twoje nad naszymi myślami" (Iz 55,8-9). Jeśli więc dotąd trudno mi oswoić się z takim działaniem, to błagam, przebacz mi.

Dzisiejszy świat - Ty wiesz - tak bardzo "jest wzburzony... Zwariowane myśli krążą w umysłach przepełnionych troskami i rozrywkami świata, więc Twoja łaska w tym labiryncie musi torować sobie drogę... I choć jest pełna wewnętrznego namaszczenia, ileż trudności napotyka, kiedy chce wejść do duszy" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)... Ty, Panie Boże, "szukasz człowieka, bo tylko człowiek ma tę możliwość, by udostępnić dojście do świata, Tobie, swojemu Bogu... by Twoja miłość stała się władna odnowić oblicze ziemi... Człowiek jednak najczęściej serwuje się ucieczką, tchórzliwie uciekając od Twojej Boskiej miłości, a serce swe otacza grubym murem materii i tysiącem rzeczy nieważnych" (o.Phil Bosmans). "Wiara bowiem wymaga aktu woli, który ma kolosalne następstwa. Świadomość konsekwencji paraliżuje i nie pozwala uczynić tego ważnego kroku, gdyż człowiek zdaje sobie sprawę, przynajmniej teoretycznie, że wiara jest wymagającym darem i że zmusi go do złożenia samego siebie w darze - Tobie, o Boże nasz" (o.Thomas Merton OCR)...

Proszę Cię zatem, zechciej przyjąć moje pokorne przebłaganie, bo i ja długo byłam pełna oporów wobec Ciebie; wobec bezcennej łaski wiary, którą chciałeś mi dać. Dziś wiem już, że "nie wolno stawiać oporu Tobie, Panie, który do nas przemawiasz" (wg Hbr 12,25).

Dziś już rozumiem, że Ty "masz prawo żądać ode mnie miłości i posłuszeństwa, i czci dla swojej wszechobecności... Dziś już wiem, że przez grzech odwracam się od Ciebie dobrowolnie, odmawiając Ci należytej miłości. Dopuszczam się niewdzięczności za wszystko, co mam od Ciebie i w ogóle - za wszystko, czym jestem... Grzesząc, odmawiam Ci posłuszeństwa, do którego masz prawo z mojej strony jako od swego stworzenia, powołanego i przeznaczonego do oddawania czci najwyższemu Panu i Stwórcy" (wg ks.Teofila Herrmanna CM). "Jednak, niestety, jeszcze żyje we mnie stary człowiek, jeszcze niezupełnie obumarły... Jeszcze podąża silnie przeciw duchowi, wszczyna walki wewnętrzne i nie daje duszy mojej spokojnie panować" (Tomasz á Kempis). O Boże, jak mam Cię przeprosić za to wszystko ?

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Nawiedzenie świętej Elżbiety

Ty, ukochany święty Józefie, byłeś w wielkiej rozterce, gdy Twoja narzeczona wróciła z Ain-Karim w stanie błogosławionym, chociaż wiedziałeś, że nie za Twoją przyczyną... Jednak gdy "Anioł Pański ukazał Ci się we śnie i rzekł: "Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, Twej Małżonki, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło" (wg Mt 1,20), bez słowa wziąłeś Ją do siebie aby nie stawiać Bogu oporu... Niestety... ze mną długi czas było zupełnie inaczej...

"Z biegiem lat coś wśliznęło się do tego, co z początku było zapewne tylko uczciwymi wątpliwościami i poszukiwaniem prawdy, a co stopniowo zmieniło się w opór prawdzie. Chciałam widzieć tylko to, co mi odpowiadało i tylko temu dawać wiarę... Uczyniłam siebie twórczynią własnego świata, stawałam się panią mego życia, jedynym sędzią własnej moralności... Było we mnie coś, co musiałam uznać z bólem: odmowa poznania prawdy, brak uczciwego poszukiwania, pilne baczenie, by przyjmować do wiadomości tylko te rzeczy, które pozwolą mi zachować panowanie nad własnym światem... A przecież, by dotrzeć do prawdy, należałoby uznać istnienie i naturę kogoś, kto rzuciłby na moje życie bezlitosne światło... Zdałam sobie sprawę z tego, że za każdym razem, gdy tylko byłam u progu odkrycia prawdy Boga, robiłam wszystko, by się cofnąć...

Gdy tylko usłyszałam Jego wołanie, to zagłuszałam głos Jego gwarem, śmiechem, muzyką lub zamętem... Za każdym razem, kiedy w jakiejś sytuacji zdarzało mi się dostrzec Go, choćby przelotnie, natychmiast odwracałam wzrok, aby schronić się w materialnej rzeczywistości stworzenia... Wykorzystywałam stworzenie, aby umknąć Stwórcy" (wg Ralpha Martina); "by się rozminąć z przeznaczeniem, do którego mnie stworzył" (wg Johna Stotta). "Ty byłeś tuż przede mną, ja zaś odeszłam nawet i od samej siebie. Nie mogłam siebie odnaleźć. Jakże więc miałabym znaleźć Boga" (wg św.Augustyna). Dlatego dzisiaj tak mi wstyd... Tak bardzo Cię przepraszam, zwłaszcza, iż dziś już wiem, że "choć stworzyłeś mnie beze mnie, to jednak zbawić mnie, beze mnie, niestety, nie możesz" (św.Katarzyna ze Sieny)...

"Aby Duch Święty mógł działać we mnie, to rzeczywiście muszę pragnąć Jego obecności... To muszę szczerze i gorliwie zapraszać Go do serca. Nikt bowiem nie przychodzi chętnie do takiego domu, w którym się czuje nieproszonym gościem"... Poza tym, Ty, o Panie, "chciałeś bym Cię potrzebowała... abym zaznała radości, jaką daje rozmowa z Tobą... bo kiedy tylko zacznie się wzywać Twojego Imienia, Ty nawiązujesz z tą osobą przyjazny stosunek... Zresztą nieważne, o co prosisz, Panie i Boże mój, gdyż Tobie wolno prosić o to, co tylko Ci się podoba... Ważne jest, abym Ci nie odmawiała niczego" (wg Jeana Lafrancea). Ty zaś, w nagrodę, "ludzi, którzy całkowicie oddają się w Twoje ręce, całkowicie przejmujesz pod swoją opiekę i całkowicie kształtujesz ich" (wg ks.kard.Hansa Urs von Balthasara).

Dzisiaj już wiem, że "Ci, którzy w swoim działaniu spełniają Wolę Twoją, mają tę świętą swobodę ducha, która pomaga im chętnie podjąć Twoje wyzwania, bo Tyś nie umarł za aniołów, lecz za ludzi... I to jest tajemnica naszego powołania" (wg o.Thomasa Mertona OCR). Proszę Cię więc, święty Józefie, dopomóż mi się "zbliżyć się do tego wszystkiego, co się podoba Jezusowi, nie bacząc na jakikolwiek opór miłości własnej czy jakikolwiek ludzki wzgląd. Miłość bowiem wprowadza dusze miłujące Cię, w tę świętą obojętność, dzięki której wszystko jednakowo traktują: i miłe rzeczy, i przykre... I nie pragną niczego, co im się podoba, lecz chcą wszystkiego, co podoba się Bogu. I z takim samym pokojem serca, biorą się do rzeczy wielkich, jak i małych; do tego, co im radość sprawia, jak i do tego, co jest im uciążliwe. Wystarcza im zupełnie, że tak się Panu podoba" (wg św.Alfonsa Liguoriego).

"Jak to możliwe, Boże mój, że ja przez całe życie więcej Cię podziwiałam niż kochałam ? Jak to możliwe, że nigdy nie dałam czasu Twojemu światłu, aby zmieniło się we mnie w miłość bliźniego ?" (wg André Frossarda)... Jak to możliwe, że tak "często byłam niezdecydowana, kiedy chodziło o czynienie dobra... postępowałem raczej według mojej woli, aniżeli Twojej i byłam głęboko zraniona ? [A jednak było tak i dziś tego się wstydzę... I pokornie przepraszam Cię za to całe zło]... I błagam, racz uzdrowić mnie z moich niewierności, z oporu jaki stawiałam gdy nie rozumiałem Twojej Woli...

Maryjo, proszę, wyjednaj mi łaskę mocnego postanowienia. Dopomóż mi w nim wytrwać, bym nigdy go nie odwołała" (wg "Modlitewnika chorych" ks.Juliusza Lasonia)... "Święty Józefie, którego Bóg obdarzył wieloma łaskami, usłysz modlitwę moją... i dopomóż mi podporządkować się Woli Boga we wszystkich sytuacjach i w każdych okolicznościach, tak ochoczo i z taką serdecznością, jakie Ty wykazywałeś. Wstawiaj się za mną do Jezusa by wzmocnił moją siłę, nadzieję, miłość i odwagę... i dał mi łaskę, bym mogła być blisko Niego w moim codziennym życiu tak jak Ty, kiedy chodziłeś tu, po ziemi... abym pewnego dnia mogła połączyć się z Tobą, z Twoją Oblubienicą Maryją i z Twoim ukochanym Jezusem, doświadczając wiecznej radości i pokoju w Niebie". A nade wszystko, przeproś Go za wszystkie moje opory; za każdy sprzeciw wobec tego, co proponował mi Bóg.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Narodzenie Pana Jezusa

Jezu... Dziecino Boża... "W dzień Twego narodzenia przyszedłeś do mnie, do swej własności, aby ze mną zamieszkać. Aby być blisko mnie i dać mi jeszcze więcej - Siebie samego, który z całej swojej istoty jesteś Miłością, Miłosierdziem, Dobrocią, Świętością, Wszechmocą i Pięknością" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv). Jednak nie tylko "swoi" nie chcieli Ciebie przyjąć, ale i w moim opornym sercu "nie było miejsca dla Ciebie, tak jak wtedy... w Betlejem... Gest Twój, tak wielki i niepojęty, gest Boga, który chciał znaleźć miejsce wśród ludzi został niedoceniony. Bóg prosił o gościnę... prosił o kilka godzin dla siebie" (ks.Edward Staniek). Niestety, nadaremnie. Ja bowiem "miałam czas na wszystko i dla wszystkich, a tylko nie dla Ciebie, Panie i Królu nasz... Ty zapomniany stałeś u progu ze łzami w oczach, z boleścią w Sercu, czekając słodki i cierpliwy, prosząc, by przyjąć Cię, boś miłosierny bez granic" (wg o.Mateo Cravley-Boeveya SCJ)...

"Dzisiaj też ciągle szukasz. I dzisiaj prosisz o miejsce i o czas dla siebie... Masz prawo żądać, brać, ale prosisz... Kiedyś się jednak role się odwrócą, gdy człowiek stanie na progu wiecznego Domu Ojca... i będzie prosił Boga o miejsce dla siebie" (wg ks.E.S.jw.), lecz może go nie dostać...

"O Panie, jakże często i ja byłam oporna w pojmowaniu Tajemnic Miłości" (Małgorzata Balhan). Ileż to razy "chciałeś mi być Ojcem, jeślibym chciała w Tobie mieć Ojca... I moim Oblubieńcem, jeślibym Cię pragnęła mieć za Oblubieńca... Chciałeś się stać moją mocą, jeśli potrzebowałabym wzmocnienia, a jeśli ja pragnęłabym pocieszyć Ciebie, Panie, mogłabym Cię pocieszyć... Twoim bowiem jedynym pragnieniem było i nadal jest oddać się i napełnić duszę moją łaskami, które Twe Serce przygotowało, a których już nie mogło w sobie pomieścić" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez)... Tymczasem na przeszkodzie wciąż stała krnąbrność moja, i to jest dzisiaj dla mnie strasznym wyrzutem sumienia. Wciąż "odrzucałam słowo Boga przyjmując słowo człowieka; nie chciałam poddać się autorytetowi Boga, podczas gdy poddawałam się autorytetowi człowieka" (wg o.Thomasa Mertona OCR). Proszę więc, Boże, przebacz mi. Proszę, z największą skruchą...

"Zderzenie nieskończonej łagodności Twojej z zatwardziałością mego serca, nieustannie kończyło się Krzyżem, gdyż czułość Twoja była krzyżowana przez grzech" (wg Jeana Lafrancea). "Uczucie buntu przeciw Tobie i oddalenie od Twojej Woli... wszystko to wynikało ze zła, z mojego grzechu" (wg o.Eugenio M.Sonziniego SJ), "z barier wznoszonych przeze mnie, która nie chciałam uwierzyć w miłość... Tyś jednak z całą pokorą pukał do serca mego i wciąż żebrałeś, abym zechciała przyjąć ją" (wg J.L.jw). Dlatego dziś przepraszam Cię i pragnę podziękować za tak cierpliwe Twoje czekanie, za Twoją silną wiarę, że kiedyś to zrozumiem i że w końcu "uciszę w sobie ducha krytyki, który tak bardzo skłonny jest do sprzeciwu" (PJ do Małgorzaty Balhan)...

Wcześniej nie docierało do mnie to, że "każdy z nas, niezależnie od stopnia przywiązania do Ciebie, powinien stale przyjmować do serca Ducha Świętego... Może przeszkodą w tym przyjmowaniu była obawa, że Ty, mój Boże, zażądasz jakichś wyrzeczeń... że będziesz chciał mi coś odebrać...? ["Wciąż się broniłam przed złożeniem ofiary z tego, co pokochałam - wszak jestem tylko człowiekiem" (wg ks.Adolfa Janczaka SCJ)]. I chociaż takie obawy były na wyrost, bezpodstawne, to jednak mnie trzymały z dala od Ciebie, Boże, a nawet, w pewnym okresie, zupełnie odsuwały...

Dziś wiem, że było to dzieło szatana, który chciał całkiem odsunąć mnie od Ciebie, skłaniając do wyolbrzymiania Twoich żądań. A Tyś jedynie czekał na otwarcie się ku Tobie, gdyż bardzo rzadko zdarza się, byś żądał "wielkich poświęceń"... A jeśli już... to dopomagasz w podjętym wyrzeczeniu, by stało się mniej przykre, niż można było sądzić" (wg Ralpha Martina). Proszę więc, przebacz mi to moje zaślepienie; moje opory, które były, wstyd przyznać - bezrozumne...

Jakie to szczęście, że "Twoja Miłość na ziemi, nie umarła... że nadal pragnie się odnajdować w sercach opornych na jej działanie; nęka je bez wytchnienia i puka do zamkniętych drzwi... Wchodzi w gościnne progi, przez chwilę odpoczywa i znów wyrusza, by poszukiwać opornych, zbuntowanych... Idzie i wraca, ciągle w ruchu, lecz jej wołanie dotrzeć może tylko do tych, co mają uszy do słuchania, oczy do patrzenia i serca, aby kochać" (do Małgorzaty jw.). I ja dziś staram się włączyć do grona tych szczęśliwców, za co z całego serca, kornie dziękuję Ci.

"Jezu, uwielbiam Cię razem z Maryją, Twoją i naszą czułą Matką. Cześć Jej oddaję i nazywam Matką Miłosierdzia gdyż porodziła Ciebie, któryś jest samym miłosierdziem... To Ona zawsze była z Tobą, i wie o miłosierdziu Ojca, o Jego cierpliwości dla nas, dla grzeszników. Pragnę więc podziękować także za Jej cierpliwość w przyzywaniu mnie, a także za Jej macierzyńskie, ciągłe upominanie" (wg o.Slavko Barbaricia OFM)... O "Matko miłosierdzia ! Raczże wyjednać dla mnie łaskę tak szczerego żalu za moje grzechy [a zwłaszcza za opory wobec Boga], abym już nigdy do nich nie wracała... Przez pamięć trudów i cierpień, jakich doznałaś w wędrówce Twojej [od domu do domu, a później] do Egiptu... racz mnie otaczać miłosierną opieką Twoją w wędrówce życia tego, bym kiedyś mogła na drugim świecie kochać i chwalić Syna Twego, Jezusa na wieki" (wg św.A.Liguoriego).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Ofiarowanie Pana Jezusa

Maryjo... "Matko Jezusa... Wiedziałaś - tak jak wszyscy, bo szło po całej Palestynie - co może Mu zagrażać... Zdawałaś sobie sprawę, że On nie będzie miał szans na żadne zwycięstwo, a zakończeniem takiej drogi może być tylko śmierć... Dlaczego więc nie przyszłaś i nie błagałaś Go, by im dał spokój...? By ich nie atakował i nie wytykał przestępstw, a kiedy Go zaczepią, niechby po prostu milczał lub odpowiadał wymijająco...

Czemuś Go nie prosiła, by nauczał o miłości, ale na tyle ogólnie, aby ich nie drażnić... Czemu nie przyszłaś wtedy, gdy postawiono Go przed sądem ? Czemuś nie przyszła i nie przyrzekła całemu Sanhedrynowi, że On powróci do Nazaretu, że przestanie nauczać i będzie znów pracował jako cieśla do końca swoich dni...? Czemuś nie przyszła do Piłata by prosić o ułaskawienie, gdy ten wydawał na Niego wyrok śmierci... lecz szłaś za Nim bez słowa kiedy dźwigał krzyż... i stałaś bezczynnie gdy konał" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... I chociaż miecz boleści przeniknął Twoją duszę (wg Łk 2.35), Ty byłaś zdana na Wolę Bożą, bez jakichkolwiek oporów... Wobec takiej pokory i takiej ofiarności, ja, Matko, nie mam prawa podnieść wzroku na Ciebie... Proszę jedynie, Pani moja... proszę, Ucieczko grzeszników, pomódl się za mną, bym nigdy więcej nie utrudniała działania Bożego w mojej duszy" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). I racz przeprosić Pana za wszystkie moje sprzeciwy.

Dzisiaj już wiem, że "Chrystus wnika w ludzkie życie, jak lemiesz pługa w ziemię. Ja jednak bardzo długo nie chciałam, aby ten lemiesz mnie przeorał i zmienił w sypką ziemię. Skoro więc tylko zdarzyło się w mym życiu coś przykrego, nie chciałam widzieć w tym działania Bożego... Stawałam się nieufna, gdy sama miałam służyć jako rola w tej pracy przedwiecznego Oracza... I buntowałam się, kiedy obracał mną, jak Mu się podobało... gdy Jego Wola jednym ruchem wydobywała na światło dzienne moje tak nędzne pragnienia" (wg ks.Kazimierza Pietrzyka SDB).

Nie chciałam słyszeć o tym, że "gniew Ojca jest łaską, bo jest dowodem opieki, zainteresowania, bliskości oraz woli poddania sobie opornej istoty" (Sługa Boży Stefan Wyszyński), choć taką właśnie byłam... "Jakże więc dzisiaj gorzkim dla mnie jest wyrzutem ta moja niecierpliwość i bunt przeciwko świętym zamiarom Woli Bożej... To, że chorobę i cierpienie, które Bóg zsyłał na mnie dla dobra mojej duszy, uważałam za najwyższą karę. Prześladowania, które były dla mnie okazją do ćwiczenia się w cnocie cierpliwości, uważałam za największą niesprawiedliwość" (wg św.o.Pio)... O, jakże przykro mi ! "Człowiek bowiem należy do Boga, toteż powinien Go z całego serca kochać i przyjmować z radością ofiarowaną przyjaźń, gdyż Bogu się należy" (o.Dominik Wider OCD), ale również pamiętać, że "Pan Bóg to nie magik, który z nieba macha pałeczką, karze i nagradza, lecz szuka takich relacji z człowiekiem jak z przyjacielem" (wg M.Grochowskiej)...

"Każdy z nas może zostać Bożym Przyjacielem, gdy będzie tego chciał" (PJ do "Anny), bo miłość Boga i "Jego zażyłość ze stworzeniem, jest tak niezwykła, tajemnicza, że trudno ją ogarnąć ! Aby tę tajemnicę zrozumieć, aby się do niej zbliżyć, trzeba uciszyć w sobie ducha krytyki, który tak bardzo skłonny jest do sprzeciwu, zaś żywa wiara jest konieczna, aby zrozumieć i uznać to, co wykracza poza pojęcie wielu ludzi" (Małgorzata jw.). "Każdy z nas w pewnym momencie życia otrzymuje zaproszenie do osobistego poznania Jezusa. Jeśli na nie odpowie, będzie stale rozwijał się i wzrastał". "Ojciec bowiem nas wzywa. Chce nas przemienić... Jednak by mógł w nas działać w pełni, musimy zrobić swoje, czyli usunąć zapory stojące w poprzek Jego dzieła, bo te zapory to strach, który najczęściej bywa źródłem naszych oporów" (Ralph Martin).

Wiem, że "Duch Święty pragnie nas przemieniać dzień po dniu - na obraz Boży, aby każdy z nas mógł poznać "zamysł Chrystusowy" (1Kor 2,16)" (wg "Słowa wśród nas"). Proszę więc, Matko, pomóż mi zaakceptować to i nigdy już, przenigdy nie sprzeciwiać się Bogu. "Tak często bowiem byłam niezdecydowana, kiedy chodziło o czynienie dobra. Często postępowałem raczej według swojej woli, niż według Woli Bożej. Proszę więc, pomóż mi wyzbyć się niewierności i uwolnić się z oporu jaki wciąż stawiam nie rozumiejąc Woli Ojca... Zechciej mi jeszcze wyjednać łaskę mocnego postanowienia przemiany i pomóż mi w nim wytrwać" (wg "Modlitewnika chorych" ks.Juliusza Lasonia). A przede wszystkim przeproś Pana za całą krnąbrność moją.

"O Jezu, który nigdy nie chciałeś zadawać gwałtu mojej wolności, lecz nawet odepchnięty nie przestawałeś pukać do mych drzwi w nadziei, że Ci kiedyś otworzę" (Jean Lafrance) - proszę, zechciej dodać mi ducha, abym nie miała oporów w świadczeniu o przyjaźni z Tobą i abyś nigdy nie musiał wyrzucać mi tchórzostwa... "O jedno błagam Twoją dobroć najwyższą: nawróć mnie do siebie zupełnie, nie dozwól, bym się sprzeciwiała łasce wiodącej mnie do Ciebie, rozkaż mi - póki mieszkam w tym ciele, dopóki dźwigam je - rozkaż, bym była czysta, wielkoduszna, sprawiedliwa, roztropna, bym była doskonałą miłośniczką i uczennicą Twojej mądrości, godną zamieszkania w błogosławionym Królestwie Twoim, a wreszcie, bym się stała godną jego mieszkanką" (wg św.Augustyna). "Racz we mnie działać i nie zwracaj uwagi na moje opory. Nie chcę mieć innej woli poza Twoją, o Panie" (św.Teresa z Lisieux) - racz przekonać się sam.

Ojcze nasz... 10 zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni

Ileż to lat, o Chryste, ja stroniłam od Ciebie... Stroniłam od kościoła za nic mając Twoją w nim obecność; za nic Twe poświęcenie i Twoje miłosierdzie. "Zapominałam o Tobie i pozostawiałam Cię samego" (św.A.Liguori), bo moje serce, jak oczy uczniów, których spotkałeś w drodze do Emaus - było niejako na uwięzi (Łk 24,16)... "Tyś chciał mi ofiarować Niebo - a ja wolałam ziemię... skażoną grzechem, budzącą odrazę z powodu przemocy i zła, które ją zamieszkują" (PJ do Małgorzaty Balhan). I "chociaż będąc Synem Bożym, umiałeś być posłusznym" (wg Hbr 5,8), chociaż umiałeś być poddanym swoim własnym stworzeniom (Łk 2,51), ja z posłuszeństwem wobec Ciebie nie miałam nic wspólnego...

O Jezu mój, o Panie mój... Jak mam Cię za to przeprosić ? Jak mam Ci podziękować, żeś otworzył moje oczy...? Za Twą przyczyną "wiara i rozum nauczyły mnie, że ten, kto się zuchwale Woli Twojej sprzeciwia, najbardziej Ci się nie podoba... Czuję to, Boże miłosierny ! Czuję to w głębi duszy mojej, że byłam z liczby tych zuchwałych, którzy Cię śmieli grzechem obrazić. Tyś jednak dostrzegł krnąbrność moją i pospieszyłeś ku ratunkowi mojemu, ażebym Ciebie, Najwyższe Dobro, już nigdy ani myślą czy słowem, ani uczynkiem nie obrażała"... "Oto u nóg Twych, niewdzięcznica, która Cię błaga o litość. Boże mój, przebacz mi ! Dla tej dobroci, która nie dozwoliła Ci, byś mnie opuścił kiedy od Ciebie uciekałam, przyjmij mnie teraz, kiedy wreszcie powracam do Ciebie" (wg św.A.L.jw.).

"Roztrzaskaj serce moje, Boże w Trójcy Święty,

Tyś dotąd pukał, szeptał, chciałeś je naprawić;

Zwal mnie, jeśli mnie pragniesz na nogi postawić

Niechaj w ogniu na nowo zostanę poczęta" (wg Johna Donne)

Wielką pociechą jest dla mnie to, że ponoć "wolisz tych, co najpierw mówią "nie", dopiero potem: "tak" (Mt 21,28-32), bo jeśli zrazu mówią "tak", a potem zaczynają grać na zwłokę lub wycofują się... nie wejdą do królestwa niebieskiego" (wg Jeana Lafrancea)...

Ja wiem, że teraz "pragniesz ode mnie czegoś więcej... że muszę z Tobą tak się związać, abym umiała zdobyć się dla Ciebie na każdy wysiłek; bym potrafiła podporządkować Tobie całe swe życie" (wg ks.bpa Józefa Zawitkowskiego), dając świadectwo tym, którzy są z dala od Ciebie; którzy podobnie, jak niegdyś ja, wciąż mają wielkie opory... Przeto "jeżeli wobec ogromnej ilości dusz, które czekają... w obliczu tak ogromnej odpowiedzialności, zdarzy mi się pomyśleć: "czyżby to przy moim udziale miała się dokonać tak wielka praca - ze mną, która tak mało znaczę ?" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera) - racz mnie utwierdzić w przekonaniu, że "wszystko będę mogła w Tobie, jeśli umocnisz mnie" (wg Flp 4,13)...

"Spraw, bym Cię nigdy nie zawiodła, nie opierała się ani nie buntowała przeciw Twemu działaniu; działaniu łaski, która wyzwala moje "ja", a umieszcza je w Twoim "Ja" (o.Lomurno OCD). Spraw, aby inni patrząc na mnie mogli zrozumieć, że "miłość jest rzeczą Boską. Wchodząc do serca ludzkiego miłość ta kruszy je, bo ludzkie serce na to zostało stworzone... Wiele jest jednak takich serc, co wolą dać się skruszyć czemukolwiek innemu niż Twojej Boskiej Miłości, i to jest najsmutniejsze, żałosne marnotrawstwo, gdyż Miłość Twoja kruszy tylko takie serca, które wyrażą zgodę, a to jest bardzo trudne" (Simone Weil)... Pomóż im pojąć, że "w oczach Twych usprawiedliwia nas - nie to, że przychodzimy do kościoła ani dobre uczynki, ani przestrzeganie przykazań, lecz żywa wiara w Boga" (wg Miry Majdan). Racz zatem wejrzeć na tych ludzi, którzy są wciąż oporni wobec przyjęcia wiary i pomóż im rzetelnie rozważyć tę postawę...

Zwykle tłumaczą, że im "brak religijnego wykształcenia... że skoro wiara jest łaską Boga - to widać jej nie otrzymali... że Prawda bardzo trudna jest do zrozumienia... po prostu niemożliwa... A przy tym uważają, że księża też są niekonsekwentni a życie ich dalekie od głoszonej prawdy... Często od wiary odciągają ich najbliżsi przyjaciele i zły, ujemny wpływ towarzystwa. Rozrywki... telewizja... filmy, są bardziej atrakcyjne, religia jest natomiast zbyt wymagająca, nie gra ze współczesnością. I wreszcie, że sam Kościół przesadza ze skromnością" (wg o.Dominika Widera OCD), dlatego "wierzyć - wydaje się im, czymś ryzykownym i trudnym, niekiedy wręcz niemożliwym... Niestety, nie istnieje wiara bez ryzyka" (Christian Feldman)... Przeto "jeżeli znowu głos Boga usłyszą, to niech nie zatwardzają swoich serc jak podczas buntu" (wg Hbr 3,15), bo nawet On, "potrafi potajemnie płakać nad ich pychą, jeśli nie posłuchają Go... Potrafi płakać nieustannie, aż Jego oczy zmienią się w potoki łez" (wg Jr 13,17)...

Niech zrozumieją, że "Bóg Miłości, czulej obejmie w swe władanie [dusze uległe, bez oporów], ale też bardziej zacieśnia kleszcze swojej sprawiedliwości w stosunku do krnąbrnych" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). On bowiem "wniwecz obraca opornych, przeciw nim grzmi na niebiosach" (Sm 2,10). Jeśli więc nawet "większą część życia dobrowolnie spędzili w bezbożności lub obojętności... jeśli znalazłszy się nagle na progu wieczności poddają się rozpaczy, to niech nie dają się oszukać, bo i wtedy jest jeszcze czas na przebaczenie !... Choćby im tylko sekunda życia pozostała, w tej sekundzie mogą jeszcze pozyskać życie wieczne" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez), byleby nie stawiali oporów. Bo "z chwilą, kiedy zdecydują powiedzieć: "Tyś nas stworzył, Panie, my Twoją własnością", odkryją zapomnianą wiedzę o swoich ziemskich narodzinach, a wtedy zrodzą się od nowa do życia wiecznego" (wg J.L.jw.).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej